Polski tytoń na zakręcie. Rolnicy protestują, rząd dodaje przeszkody

Polski tytoń na zakręcie. Rolnicy protestują, rząd dodaje przeszkody

Dodano: 
Tytoń
Tytoń Źródło: Unsplash / Afif Ramdhasuma
Ciągniki, transparenty, megafony – tym razem nie chodziło o zboże, czy dopłaty, ale o tytoń. Rolnicy z Lubelszczyzny, Małopolski i Podkarpacia przyjechali pod Kancelarię Premiera, żeby zaprotestować przeciwko decyzjom, które – jak mówią – mogą zniszczyć ich przyszłość.

„Nie chcemy jałmużny, chcemy pracy”, „Rząd dobija polski tytoń” – głosili. Ale za hasłami kryje się coś poważniejszego niż gniew. To narastający lęk, że państwo przestaje rozumieć własną gospodarkę.

Od miesięcy branża tytoniowa mówi o tym samym: w Brukseli trwają prace nad kolejnymi regulacjami, które mają ograniczyć produkcję i konsumpcję tytoniu. „Zielona transformacja”, „zdrowie publiczne”, „smokeless Europe” – cel jest jasny, ale dla tysięcy polskich rodzin oznacza to coraz mniej kontraktacji, coraz mniejsze zyski i coraz więcej ryzyka.

Polscy plantatorzy nie mają jednak pretensji tylko do Komisji Europejskiej. – Prawdziwy problem zaczyna się u nas, w Warszawie. Bo to, co dzieje się w kraju, potrafi być jeszcze gorsze niż unijne pomysły – mówi jeden z rolników spod Białej Podlaskiej, który od trzydziestu lat uprawia tytoń.

Najgłośniejsza zmiana ostatnich miesięcy to nowy podatek na tzw. pody – urządzenia do podgrzewania tytoniu. Danina wynosi ok. 40 zł od urządzenia. Z pozoru – drobiazg. W praktyce – uderzenie w cały segment, który miał być przyszłością branży.

– Wszyscy mówili o transformacji: że trzeba odchodzić od tradycyjnych papierosów, inwestować w technologie o potencjalnie mniejszej szkodliwości. Firmy to zrobiły. A państwo w odpowiedzi… nałożyło podatek – komentuje przedstawiciel sektora. – To absurd: najpierw zachęca się do zmian, a potem karze tych, którzy się dostosowali.

Branża ostrzega, że ta decyzja to nie tylko problem firm, ale i rolników. Jeśli sprzedaż produktów nowej generacji spada, mniej tytoniu trafia do przetwórstwa. Zyskuje za to szara strefa, która w Polsce już teraz jest jedną z największych w Europie.

UD213 – zakaz, który wyczyści rynek

Drugi cios to projekt ustawy UD213, który zakłada zakaz aromatów w saszetkach nikotynowych.
To mały produkt, ale duża sprawa – bo to właśnie ta kategoria była symbolem przemiany rynku. W wielu krajach Europy to legalna, kontrolowana alternatywa dla tradycyjnych papierosów. W Polsce – może zostać zakazana w całości.

– Dla nas to koniec segmentu, który dopiero się rozwijał – mówi Lech Ostrowski, przedstawiciel organizacji branżowej. – Zamiast wspierać produkty o mniejszej szkodliwości, państwo je po prostu wycina.

Uzasadnienie rządowe? Ochrona młodzieży. Ale – jak zauważa branża – żaden resort nie przedstawił danych pokazujących, że problem nadużywania dotyczy właśnie saszetek. – To decyzja polityczna, nie merytoryczna – komentuje ekspert rynku regulacyjnego. – Brzmi dobrze w komunikacie prasowym, ale gospodarczo to czysta katastrofa.

W teorii Polska, podobnie jak wiele państw europejskich, realizuje strategię „smokeless transformation”, czyli stopniowego odchodzenia od tradycyjnych papierosów w stronę produktów o niższej emisji. W praktyce ta „transformacja” wygląda jak chaos.

– Finanse szukają pieniędzy, zdrowie wprowadza zakazy, rolnictwo milczy, a premier mówi o zielonej gospodarce – mówi jeden z przedstawicieli producentów. – Problem w tym, że nikt tego nie koordynuje. Efekt? Branża się zwija, a rolnicy zostają z długami i niepewnością.

Na Lubelszczyźnie, gdzie tytoń był jednym z filarów lokalnej gospodarki, w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba gospodarstw spadła o połowę. – Uprawiam tytoń od dwudziestu lat. Dziś nie wiem, czy warto siać w przyszłym sezonie – mówi rolnik z gminy Niemce. – Wszystko drożeje, a państwo zamiast pomagać, jeszcze dokłada kolejne obciążenia.

Protest w Warszawie był sygnałem, że cierpliwość się kończy. Rolnicy nie chcą dotacji ani kolejnych obietnic. Chcą przewidywalności – jasnych zasad, które pozwolą im planować. – Nikt z nami nie rozmawia. Decyzje zapadają gdzieś między resortami, a my dowiadujemy się o nich z mediów – mówi jeden z uczestników manifestacji.

Branża zapowiada, że jeśli sytuacja się nie zmieni, protesty wrócą – tym razem w większej skali.
– Rząd musi zrozumieć, że to nie jest tylko kwestia kilku firm. Za tytoniem stoją tysiące rolników, całe społeczności. Jeśli ten sektor padnie, nikt go już nie odbuduje.

Ekonomia kontra ideologia

Polska branża tytoniowa generuje co roku ponad 30 mld zł wpływów z akcyzy, zatrudnia dziesiątki tysięcy osób i odpowiada za znaczną część eksportu przetworzonych produktów tytoniowych w UE.
Mimo to – jest traktowana jak intruz.

– Można mieć różny stosunek do palenia, ale to wciąż legalna działalność gospodarcza, z której żyje mnóstwo ludzi – mówi ekspert ds. finansów publicznych. – Jeśli państwo zaczyna karać własne sektory podatkami i zakazami, tylko dlatego, że są niepopularne politycznie, to wkrótce zostanie mu sam import i szara strefa.

W wielu krajach UE, nawet tych z silną polityką zdrowotną, nie wprowadza się tak daleko idących restrykcji. – W Szwecji czy Czechach rynek nowych produktów rośnie, bo państwo uznało, że to część strategii redukcji szkód – mówi ten sam ekspert. – Polska idzie w drugą stronę: zamiast wspierać innowacje, je blokuje. Wygląda na to, że chcemy być bardziej papiescy od papieża.

Co dalej?

Rolnicy i branża mówią jednym głosem: potrzebny jest dialog i racjonalna polityka. Nie chodzi o to, by zrezygnować z regulacji – ale by nie doprowadzić do sytuacji, w której unijne i krajowe przepisy wspólnie zabiją cały sektor. – Tytoń to nie tylko plantacja. To ludzie, miejsca pracy, podatki, tradycja – mówi przedstawiciel FAR, organizacji plantatorów. – Jeśli rząd chce transformacji, niech ją prowadzi z głową. Bo jeśli nie, za kilka lat zostaną po nas tylko puste hale i wspomnienia – dodaje.

„Czy rząd wie, do czego to prowadzi?”

To pytanie coraz częściej pada nie tylko na protestach, ale też w branżowych kuluarach. Czy ministerstwa – finansów, zdrowia, rolnictwa – zdają sobie sprawę z konsekwencji własnych decyzji? Czy ktoś jeszcze kontroluje kierunek polityki wobec sektora tytoniowego? Jeśli nie, to wkrótce transformacja zamieni się w likwidację, a polski tytoń stanie się kolejną ofiarą dobrej woli bez planu.


Dołącz do akcjonariuszy Do Rzeczy S.A.
Roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także