Jak ocenia Pan hucznie zapowiadany powrót Donalda Tuska i wystąpienie na Uniwersytecie Warszawskim?
Ryszard Czarnecki: Z dużej chmury mały już nawet nie deszcz, nie deszczyk, ale mżaweczka. Napompowany balon oczekiwań pękł. Przekuł go osobiście Donald Tusk. Były premier zamiast przedstawić przyszłość Europy, przyszłość Polski, ograniczył się do paru żarcików, szpilek wbitych rządzącym. Było to żenujące. Szef Rady Europejskiej chyba nie rozumie, że poważna polska polityka nie może składać się z bon motów, paru grepsów. On nie ma żadnej wizji politycznej. Wizję tę ma Jarosław Kaczyński. Tusk nie rozumie polityki, wydaje mu się, że wszystko sprowadza się do gry słownej.
Przemówienie Donalda Tuska zostało poprzedzone wystąpieniem Leszka Jażdżewskiego z Liberte, który ostro zaatakował Kościół, mówił o „liberalnej rewolucji”. Czy to zapowiedź zaostrzenia kursu obozu liberalnego?
"Z kim przestajesz, takim się stajesz" – to powiedzenie można zadedykować Donaldowi Tuskowi. Jeżeli były premier za sojuszników dobiera sobie ludzi, którzy sami określają się mianem nieprzyjaciół Pana Boga, świadczy to tylko o nim. Ale to powoduje że i sam Tusk, i obóz liberalny, mają problem.
Dlaczego?
Głos radykalnych przeciwników Kościoła w kraju takim jak Polska jest owszem zauważalny i bardzo głośny. Ale tyle co głośny, to marginalny. A więc Tusk, dobierając sobie niczym gwiazda przed koncertem takiego supportera, marginalizuje sam siebie.
Czytaj też:
Kapłani oburzeni: Antyklerykalny "support" przed wykładem Tuska, na sali ks. Sowa
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.