Konferencja Ambasadorów RP zrzesza byłych ambasadorów Polski z różnych państw. Zgromadzenie eks-dyplomatów związanych z PO i SLD powołano w maju 2018 roku. Od początku działalności zrzeszenie bardzo krytycznie wypowiada się o polityce zagranicznej obecnego rządu, jednocześnie zaznaczając, że w czasach poprzednich władz dyplomacja Polski była w dobrej kondycji. "Jeszcze trzy lata temu Rzeczpospolita Polska należała do szóstki najbardziej wpływowych członków Unii Europejskiej, była wiarygodnym sojusznikiem w strukturach NATO, szanowanym partnerem dla kluczowych państw i najbliższych sąsiadów. Dzisiaj Polska postrzegana jest jako „chory człowiek” UE, nieprzewidywalny członek NATO, kraj skłócony z niegdyś zaprzyjaźnionymi państwami" – pisali byli ambasadorowie RP w 2018 roku. Stwierdzili też wtedy, że Polska "w miejsce zachodniej wspólnoty wartości wprowadza atmosferę etnicznej nienawiści i ksenofobię" na oczach innych państw. Wśród sygnatariuszy zrzeszenia znajdują się m. in.: Jerzy Maria Nowak, Ryszard Schnepf, Tomasz Knothe, Mieczysław Cieniuch, Henryk Lipszyc czy Marcin Bosacki.
Dziś w liście otwartym byli dyplomaci odnoszą się do sytuacji po ataku na polskiego ambasadora Marka Magierowskiego w Izraelu. "Podjęto decyzje o podniesieniu incydentu do rangi konfliktu z państwem, które jeszcze niedawno uznawane było za przyjazne, sojusznicze, a nawet strategiczne dla interesów Polski. Kiedy głos zabierają głowa państwa i szef rządu, wydarzenie przybiera rozmiary konfliktu międzypaństwowego. W tym cynicznym rozumowaniu polska racja stanu nie ma znaczenia. Bezcenne jest utrzymanie władzy" – czytamy w piśmie.
Zdaniem byłych ambasadorów zachowanie polskich władz było nieadekwatne do sytuacji, a nagłaśnianie tego rodzaju wydarzeń szkodzi wzajemnym relacjom między państwami.
"Historia dyplomacji zna wiele takich, a nawet znacznie gwałtowniejszych zdarzeń. Niemal każdy pracownik dyplomatyczny pracujący za granicą, w tym także wielu ambasadorów, doświadczyło mniej lub bardziej agresywnych zachowań ze strony mieszkańców kraju urzędowania. (...) Nigdy jednak informacje te nie przedostawały się do publicznej wiadomości, ponieważ zagrażałyby powodzeniu ważniejszych spraw a jednocześnie pokazywały brak profesjonalizmu skarżącego się dyplomaty" – podkreślają autorzy listu. Wskazują, dlaczego opinii publicznej najczęściej nie informuje się o tego rodzaju zdarzeniach. "Wynika to z pragmatyki nakazującej przedkładanie relacji między dwoma państwami nad osobiste poczucie krzywdy czy urażonej godności dyplomaty" – tłumaczą.
Do napaści na Magierowskiego doszło we wtorek w Tel Awiwie. Polski dyplomata został zaatakowany fizycznie i słownie przed budynkiem ambasady RP. Napastnik to 65-letni Arik Lederman, znany izraelski architekt. Magierowski został zwyzywany i opluty. Później mężczyznę zatrzymała izraelska policja. Sąd zastosował wobec niego areszt domowy. W związku z atakiem do polskiego MSZ wezwana została izraelska ambasador Anna Azari, która wyraziła gotowość do pomocy w wyjaśnieniu incydentu.
Czytaj też:
Atak na Magierowskiego. Światowy Kongres Żydów reagujeCzytaj też:
"Akt ten jest odbierany jako wyraz uprzedzeń i wrogości wobec naszego narodu". Prezydent Duda napisał list do prezydenta Izraela