MACIEJ PIECZYŃSKI: „Ja zachęcam młodych ludzi do zapisywania się do wojska. W swoim czasie za kilka lat obejmą właściwe stanowiska. To powinno zrobić wojsko. Nie bojówki paramilitarne, bo wtedy zaczynają się bójki z wojskiem, co jest niedopuszczalne. To właśnie wojsko powinno zrobić porządek w Polsce” – zachęcał Janusz Korwin-Mikke podczas internetowego czatu ze swoimi zwolennikami. To brzmi jak nawoływanie do zamachu stanu. Czy kontrowersyjnym politykiem powinny się zająć odpowiednie służby?
WOJCIECH CEJROWSKI: A wolność słowa gdzie? Nie wolno nawoływać do zamachu stanu, gdy ktoś tak uważa? Jeżeli nie wolno, to należy zrobić zamach stanu i obalić takie przepisy, które zabraniają ludziom wyrażania ich opinii, nawet tych najgłupszych. Wolność słowa nie po to jest, by chronić wypowiedzi miłe dla ucha, ale po to, by nikogo nie prześladowano za wypowiedzi, które nam się nie podobają Nie wiem, co tam Korwin-Mikke miał na myśli, natomiast w historii świata mamy okresy demokracji przeplatane okresami władzy autorytarnej. Była demokracja grecka, potem była demokracja rzymska, a w pewnym momencie demokracja się ludziom przestaje podobać i ją obalają, i wynoszą na tron dyktatora, który jest przez czas jakiś bardziej skuteczny od demokracji. Niemcy w demokratycznych wyborach wybrali Hitlera, gdy uznali, że demokratyczny system nie daje im chleba... I tak dalej. Teraz obserwujemy upadek systemu demokratycznego w Europie i albo władzę przejmie dyktatura islamu, albo islam zostanie z Europy przegnany, gdy narody europejskie posadzą na swoich tronach kolejnych dyktatorów. To normalny proces historyczny. Sinusoida dziejów. To samo obserwuję nawet u dzikich plemion. Jakiś czas rządzi wódz Twarda Ręka. Potem go obalają i przychodzi inny wódz, który do każdej decyzji zwołuje Radę Starszych i szuka konsensusu. Potem to znowu przestaje działać i dzikie plemię wybiera wodza Twardą Rękę II. Ma się szczęście, gdy tym wodzem jest ktoś pokroju Pinocheta lub Margaret Thatcher. Ma się mniej szczęścia, gdy wodzem zostaje Putin, Stalin lub Lenin. I chciałbym podkreślić, że nikogo nie obrażam, a jedynie robię wywody politologiczne i historyczne.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.