Zmiana paradygmatu komunikacji, a także kolejne akcje na rzecz osób, które doświadczyły rozmaitych form przemocy, zmieniły sytuację ofiar. I to do tego stopnia, że czasem trudno odróżnić, kto nią jest, a kto nie.
Jeszcze kilka lat temu, gdy przygotowywane były teksty o skandalu homo-seksualnym w diecezji płockiej (trzeba przyznać, że jest to jedno z miejsc,w których wyciągnięto wnioski z tamtych wydarzeń i wprowadzono rzeczywiście skuteczny system prewencji), wymagało to ogromnego wysiłku. Godziny rozmów z księżmi, docieranie do ofiar i uwaga skupiona na tym, by zasygnalizować problem, ale niekoniecznie wskazać winnych.Podobnie było w przypadku innych ujawnianych skandali czy problemów. Teraz jest zupełnie inaczej.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.