We wtorek, 4 czerwca w Polsce obchodzono trzydziestolecie pierwszych częściowo wolnych wyborów do Sejmu. W tle sporu o symboliczny początek III RP grupa byłych opozycjonistów z okresu PRL protestowała przeciwko bezprawiu w polskim wymiarze sprawiedliwości. Konkretnie – przeciwko niszczeniu przez polską prokuraturę i sądy III RP przedsiębiorcy Mirosława Ciełuszeckiego.
Jego gehenna trwa już od 2002 roku. I końca nie widać. Sprawę opisywaliśmy wielokrotnie. Przedsiębiorca został oskarżony o rzekome działanie na niekorzyść firmy. Pomimo absurdalności zarzutów, szeregu nieprawidłowości w samym postępowaniu, w pierwszej instancji zapadł wyrok skazujący. W apelacji został uchylony. Rok temu przedsiębiorca znów został skazany. Znów złożył apelację. I tak od siedemnastu lat.
„Hańba wymiaru sprawiedliwości” – protest przed Pałacem Prezydenckim
Byli opozycjoniści z okresu PRL przyszli 4 czerwca pod Pałac Prezydencki. W latach 80. Walczyli z komunistycznym reżimem. Teraz mają różne poglądy polityczne. Połączył ich sprzeciw w obronie człowieka niszczonego przez polskie sądy. Trzymali transparent z napisem „Sprawa Mirosława Ciełuszeckiego HAŃBĄ Polskiego Wymiaru Sprawiedliwości”.
– Przyszliśmy przed Pałac Prezydencki, by w ważnym dla Polaków dniu pokazać, że III RP, jako w pełni demokratyczne i niepodległe państwo prawa wciąż nie powstało – mówi portalowi DoRzeczy.pl Dariusz Piekło, w okresie PRL przedstawiciel ruchu Wolność i Pokój, działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
– Dziś wiele mówi się o sądach i wymiarze sprawiedliwości. Jedni chcą ten wymiar reformować, inni bronić jego dotychczasowego kształtu. Ale spór między rządem i opozycją dotyczy kwestii strukturalnych – Krajowej Rady Sądownictwa, liczby sędziów Sądu Najwyższego itd. Tymczasem kluczową sprawą, gdy mówimy o demokratycznym państwie prawa jest kwestia relacji władza – obywatel. I jeśli chodzi o sprawę Mirosława Ciełuszeckiego właśnie w kwestii tej relacji państwo egzamin oblało – zaznacza Dariusz Piekło.
Sprawa oskarżonego przedsiębiorcy faktycznie obfituje w dramatyczne zwroty akcji. Ciełuszecki kilka miesięcy spędził w areszcie.
„Zarzut z gruntu bezpodstawny”
Cała rozprawa jest swego rodzaju przepychanką sądową, podczas której prokuratorzy chcą udowodnić, że Mirosław Ciełuszecki sprzedał własnej firmie za zawyżoną cenę działki. Pomijając samą kwestię wycen i opinii biegłych (często wadliwych, o czym za chwilę) zarzut dotyczył rzekomego działania na niekorzyść firmy. Problem w tym, że Ciełuszecki ani złotówki z transakcji nie wziął dla siebie – od razu po sprzedaży – tego samego dnia – pieniądze wpłacił na konto firmy.
Mało tego – podniósł jej kapitał. Już samo to stawia w wątpliwość zarzut działania na niekorzyść firmy. Jak pisaliśmy w 2018 roku: „Działanie na niekorzyść firmy miało polegać na tym, że przedsiębiorca sprzedał swojej firmie działki za siedem milionów złotych. Zdaniem oskarżenia biznesmen miał się w ten sposób wzbogacić.
Nie była to jednak prawda, bo pieniędzy nie wziął dla siebie, ale wpłacił je z powrotem na konto spółki. A więc firma nie straciła złotówki, co więcej, zarobiła zyskując działki. Drugi zarzut dotyczył tego, że cena zapłacona za działki była zawyżona. Jednak faktycznie działki znajdowały się na granicy z Białorusią, mieścił się na nich terminal przeładunkowy torów szerokich na wąskie.
Po latach syndyk sprzedał działki za niewiele niższą cenę, a dziś są one warte kilkadziesiąt milionów złotych. Mimo to właściciel FAP został oskarżony” (DoRzeczy.pl, 4 lipca 2018 roku).
Rzeczą chyba najbardziej oburzającą jest jednak przewlekłość postępowania (sprawa toczy się od 2002 roku) oraz rażące błędy i zaniechania ze strony sądu i prokuratury, popełnione na przestrzeni kilkunastu lat.
Potworne błędy proceduralne
Gdyby nie ludzki dramat w tle (miesiące w areszcie, zniszczona dobrze prosperująca firma, pracownicy na bruku), działanie wymiaru sprawiedliwości w sprawie Mirosława Ciełuszeckiego mogłoby posłużyć jako scenariusz do pastiszu komedii Stanisława Barei. A więc po kolei:
Nieprawidłowość pierwsza – przedsiębiorca oskarżony był o to, że sprzedając działkę, działał na niekorzyść własnej firmy. Ciełuszecki dysponował ekspertyzą, wykonaną na potrzebę transakcji, która dowodziła, że przedsiębiorca miał rację. Ekspertyza ta nigdy (przez 17 lat!) nie została podważona w toku postępowania. Mimo to zapadł wyrok skazujący.
Nieprawidłowość druga – niekompetentni biegli. Jeden z biegłych oznajmił, że Elixir rodzaj przelewu bankowego) kojarzy mu się z płynem. Drugi – Janusz M. – okazał się być fałszywym biegłym – był pozbawiony uprawnień biegłego. Mimo to sąd na podstawie jego zeznań skazał Ciełuszeckiego. Kolejni biegli – jeden był ekspertem od karuzel, a w tej sprawie wydał opinię gospodarczą. Inna biegła przyciśnięta przez obrońców przyznała, że jej opinia jest niekorzystna dla przedsiębiorcy, bo była wydana na potrzeby procesu karnego. Gdyby była na potrzeby rynku, wtedy pani biegła wydałaby opinię inną (sic!).
Nieprawidłowość trzecia – znikające dowody. W trakcie procesu zaginęła dokumentacja finansowa firmy CIełuszeckiego. Znajdowała się ona na komputerze stacjonarnym (sic!). Sprzęt ten zniknął – nie wiadomo, czy w prokuraturze, czy u biegłego Janusza M.
Proces dłuższy, niż… kariera Agnieszki Radwańskiej
Sprawa toczy się od 2002 roku. Serwis Telegraf24 przypomniał ile rządów od tego czasu znajdowało się u władzy w Polsce. Aby w pełni sobie uświadomić, jak długo trwa dramat Ciełuszeckiego, warto przypomnieć też inne zdarzenia, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich siedemnastu lat:
W roku 2003 Polacy opowiedzieli się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. W roku 2004 Polska do Unii wstąpiła. A 26 maja tego roku wybraliśmy eurodeputowanych na czwartą już kadencję.
Adam Małysz w czasie, gdy ruszał proces przedsiębiorcy, był gwiazdą skoków narciarskich, potem zdążył zdobyć medale olimpijskie, wygrać puchary świata, zakończyć karierę i doczekać się godnego następcy.
Agnieszka Radwańska zdążyła stać się gwiazdą światowego tenisa i zakończyć już karierę.
Polska reprezentacja piłkarska zagrała trzykrotnie na mistrzostwach świata (2002, 2006 i 2018) – bez sukcesu oraz trzykrotnie na mistrzostwach Europy (2008, 2012, 2016) raz osiągając sukces – docierając do ćwierćfinału.
Gdy proces Ciełuszeckiego ruszał, nastoletni Kuba Błaszczykowski przechodził z Rakowa Częstochowa do Górnika Zabrze, trenerem Legii Warszawa był Dragomir Okuka, a Robert Lewandowski miał 14 lat, grał w Varsovii Warszawa.
Jak przypomniał serwis Telegraf24 rządziły niemal wszystkie obozy polityczne, kolejno:
Sojusz Lewicy Demokratycznej – Unia Pracy – Polskie Stronnictwo Ludowe, następnie rząd mniejszościowy SLD – UP. Potem rząd mniejszościowy Prawa i Sprawiedliwości, następnie rząd PiS-Samoobrona – Liga Polskich Rodzin. Potem u władzy przez dwie kadencje był rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. A teraz już prawie cztery lata samodzielnie rządzi PiS.
Premierami byli: Leszek Miller, Marek Belka, Kazimierz Marcinkiewicz, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Ewa Kopacz, Beata Szydło, Mateusz Morawiecki.
Prezydentami byli: Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński, Bronisław Komorowski, Andrzej Duda.
Ministrami sprawiedliwości byli: Barbara Piwnik, Grzegorz Kurczuk, Marek Sadowski, Andrzej Kalwas, Zbigniew Ziobro, Zbigniew Ćwiąkalski, Andrzej Czuma, Krzysztof Kwiatkowski, Jarosław Gowin, Marek Biernacki, Cezary Grabarczyk, Borys Budka, ponownie Zbigniew Ziobro.
Zmieniał się nadzór nad prokuraturą – raz sprawował go minister sprawiedliwości (do kadencji Krzysztofa Kwiatkowskiego) potem prokuratura została wydzielona, następnie znów podporządkowana ministerstwu. Toczył się ostry spór o reformy sądów.
Niezależnie od zmian dramat przedsiębiorcy trwał i trwa do dziś.
Historia spreparowanego kłamstwa
W roku 2007 sąd skazał Ciełuszeckiego na 4 lata więzienia. W tym samym roku Sąd Apelacyjny skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sprawa toczyła się przez kilkanaście lat. w 2018 roku, w lipcu, sąd ponownie skazał przedsiębiorcę, tym razem na trzy lat więzienia. Ciełuszecki ponownie złożył apelację. Rozprawa odbędzie się 13 czerwca.
„To historia jednego, ale za to ważnego kłamstwa. Kłamstwa, które nazywam „założycielskim”, bo inicjującym całość zdarzeń, które w rezultacie doprowadziły do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj. Kłamstwa tym ważniejszego, że ustanawiającego i reprodukującego reguły całego procesu, który uruchomiło. Kłamstwa spreparowanego i wpuszczonego w przestrzeń publiczną blisko 17 lat temu przez ludzi reprezentujących organy państwa. Kłamstwa, które odebrało mi wszystko co z takim trudem budowałem. Kłamstwa, które zniszczyło życie moje i wielu moich współpracowników oraz przyjaciół” – mówił Ciełuszecki w mowie końcowej przed wyrokiem skazującym. Do sprawy będziemy wracać.
Pisząc artykuł korzystałem ze swoich własnych materiałów, na przestrzeni lat publikowanych w „Gazecie Polskiej”, Niezależnej.pl, „Super Expressie”, Pogotowiu Dziennikarskim, Telegrafie 24, DoRzeczy.pl.
Czytaj też:
Trzy lata bez zawieszenia. Szokujący wyrok w sprawie przedsiębiorcy
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.