Sylwia Sz. zarzuca Jarosławowi Bieniukowi, że odurzył ją i brutalnie zgwałcił w jednym z sopockich hoteli. Miało do tego dojść w nocy z 12 na 13 kwietnia. Prokuratura Rejonowa w Sopocie, która prowadzi sprawę, nie tłumaczy dlaczego zdecydowała się nie ujawniać wyników badań krwi celebryty.
– Informacje z postępowania są objęte tajemnicą śledztwa. Prokurator uznał, że informacje dotyczące wyników badań krwi nie będą przekazywane – mówi prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. "Decyzja prowadzącej sprawę prok. Moniki Oriol-Signerskiej jest o tyle zaskakująca, że pod koniec maja zgodziła się, aby oficjalnie informować o tym, co zawiera opinia toksykologiczna z badania Sylwii Sz." – wskazuje "Gazeta Wyborcza".
We krwi kobiety wykryto kokainę. Główny wątek śledztwa, czyli rzekomy gwałt, wciąż jest przez śledczych sprawdzany. Mają termin do 30 września. Jak poinformowała "Wyborczą" rzeczniczka prokuratury, prokurator będzie wnioskował o przedłużenie tego postępowania.
Czytaj też:
Będzie nowe województwo. Kaczyński chce podzielić MazowszeCzytaj też:
Koniec akcji w Wielkiej Śnieżnej. TOPR wyciągnął ciała grotołazów