Ojciec Święty Franciszek zdecydowanie opowiedział się przeciwko karze dożywotniego więzienia. Jak Pan to ocenia?
Prof. Grzegorz Kucharczyk: Co by tu powiedzieć, żeby nie zgrzeszyć… Mogę powiedzieć, że nie rozumiem tej wypowiedzi. Aczkolwiek układa się to w pewną całość. Szczególnie po gorszącej dla wielu decyzji papieża o modyfikacji Katechizmu Kościoła katolickiego w sprawie dopuszczalności kary śmierci. Według papieża Franciszka papieże, ojcowie i doktorowie Kościoła mylili się twierdząc, że kara śmierci jest dopuszczalna w szczególnych przypadkach. Po zmianach wprowadzonych przez Franciszka okazało się, że dopuszczalna nie jest. Teraz idzie to dalej.
I niedopuszczalne według Franciszka ma być nawet dożywocie. A przecież przeciwnicy kary śmierci mówili, że właśnie dożywocie jest kara wystarczającą…
Właśnie, te ruchy abolicjonistyczne domagając się zniesienia kary śmierci podawały konkretny argument, że po co karać śmiercią, skoro jest kara dożywotniego więzienia, pozwalająca na skuteczne wyeliminowanie przestępcy, bez konieczności zabijania go. Teraz się niestety okazuje, że papież Franciszek i tę karę uważa za niedopuszczalną. W kwestii podejścia do zwalczania przestępczości papież idzie drogą naznaczoną przez lewicę. I w optyce papieża bardziej widzimy uwagę skierowaną na zbrodniarzy, niż na ofiary i ich rodziny. To kolejna sytuacja, w której papież mówi wiele o miłości, ale staje de facto po stronie tych, którzy pokazali silę i przemoc. Mówię kolejna sytuacja, bo z podobną mieliśmy do czynienia w sprawie rozluźnienia więzi małżeńskich i adhortacji Amoris Laetitia.
A co to ma wspólnego z przemocą?
To, że w przypadku rozpadu więzi rodzinnych, zmiany w postrzeganiu małżeństwa promuje mężczyzn, którym łatwiej ułożyć sobie życie po rozwodzie niż kobiecie, która jest w dużo trudniejszej sytuacji. Żeby było jasne, ja nie zrównuję kwestii zbrodniarza, z problemami rodzinnymi. Chodzi mi jedynie o pewien mechanizm. O pewną wrażliwość Franciszka, której ja powiem szczerze nie rozumiem. Nie rozumiałem skandalicznej decyzji o zmianie Katechizmu w sprawie kary śmierci, tak samo nie rozumiem słów o niedopuszczalności dożywocia. Choć pamiętać należy, że nie jest to element Magisterium Kościoła katolickiego.
Nie jest i papież nie wypowiadał się przecież ex cathedra, czyli korzystając z dogmatu o własnej nieomylności.
Tak, ale nie zmienia to faktu, że takie wypowiedzi, nawet jeśli nie stanowią magisterium Kościoła, wprowadzają zamieszanie. Bo wypowiada je papież, media podnoszą, a zwykli wierni nie zawsze wiedzą, kiedy cos jest magisterium Kościół, a kiedy nim nie jest.
Jest pytanie, w którą stronę to pójdzie. Bo dziś żaden polski biskup nie został wyświęcony na kardynała, a większość w kolegium zaczynają mieć przedstawiciele tzw. Kościoła otwartego?
Co do polskich nominacji to można pokusić się o małą złośliwość, że gdyby abp Marek Jędraszewski był z Wysp Owczych, nie z Polski, to szanse na kapelusz kardynalski by jednak wzrosły. Teraz są one niewielkie szczególnie w momencie, gdy arcybiskup mówi mocne słowa o toczącej się w Europie i na Świecie rewolucji obyczajowej. Natomiast co do wyboru przedstawicieli tzw. otwartego Kościoła na kościelne stanowiska nie jest niczym zaskakującym. Przypomnę wypowiedź kard. Waltera Kaspera z 2014 roku, że należy doprowadzić o takich zmian w kolegium kardynalskim, aby nie było już odwrotu od zmiany paradygmatu Kościoła. To na naszych oczach się dzieje, choć zastanawia, że kardynał świętego Kościoła nie wspomina, ze w sprawach kościelnych i Duch Święty ma sporo do powiedzenia.
Czytaj też:
Papież Franciszek sprzeciwia się karze dożywotniego więzienia
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.