"Najwyższy alarm w Madrycie z powodu najazdu kibiców Legii" - taki nagłówek można zobaczyć w największym dzienniku sportowym w Madrycie - "Marca", który również utrzymuje, że kibice Legii to "rasiści, homofoby i dzikusy".
Zdjęcie ilustrujące artykuł podpisano: "Pseudokibice Legii swoim zachowaniem w meczu z Borussią Dortmund przyczynili się do zamknięcia swojego stadionu". Widoczna jest na nim zadymiona od odpalonych rac trybuna. W rzeczywistości jest to obraz z meczu Apollonu Limassol z Legią sprzed trzech lat w Lidze Europy, rozegranego w na Cyprze, a pokazana trybuna to nie kibice warszawskiego klubu, a drużyny przeciwnej.
To nie jedyne medium, które podgrzewa atmosferę paniki wokół polskich kibiców. W innej madryckiej gazecie, "AS", można przeczytać m.in., że "radykalni kibice Legii są powiązani z morderstwem pseudokibica Widzewa Łódź".
Zakaz wstępu na trybuny
Podczas pierwszej połowy meczu z Borussią Dortmund pseudokibice Legii starali się sforsować ogrodzenie i doprowadzić do starcia z kibicami gości. Ochrona musiała użyć gazu, co odczuli nawet siedzący na trybunie prasowej dziennikarze. Internet szybko obiegły zdjęcia z tego zdarzenia, a wszystko transmitowała niemiecka telewizja. Dodatkowo warszawscy fani odpalili dużą ilość zakazanej pirotechniki. - Nie ma sensu pracować tylko po to, by co jakiś czas się cofać i zaczynać wszystko od początku. Oczywiście, będziemy się odwoływać, ale tak jak mówię: problem leży w nas, nie w UEFA. Od wyciągania konsekwencji wobec ludzi, którzy doprowadzili nas do tych kłopotów, jest zarząd. To on musi teraz wziąć na siebie odpowiedzialność i podjąć odpowiednie kroki. Jakie to będą kroki? Nie wiem. Na tym etapie jeszcze nie wiem, jakie będą jego rekomendacje - powiedział dzisiaj w wywiadzie dla sport.pl współwłaściciel Legii Dariusz Mioduski.
Kibice Legii zabrali głos ws. kary UEFA
mp
sport.tvn24.pl, dorzeczy.pl