PiS chce, by data wyborów prezydenckich pozostała bez zmian. Według projektu forsowanego przez Jarosława Kaczyńskiego, Polacy mają otrzymać możliwość głosowania korespondencyjnego. Ustawa została już przyjęta przez Sejm.
Teraz projekt trafi do Senatu. Pomysłowi PiS stanowczo sprzeciwia się opozycja, która chce, by wybory zostały przełożone poprzez wprowadzenie w Polsce stanu wyjątkowego. Dziś w sprawie ustawy PiS o głosowaniu korespondencyjnym wypowiedział się marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Jak oświadczył, izba wyższa zajmie się projektem "z najwyższą starannością". – Wątpliwości jest mnóstwo i władza prze do tych wyborów zasłaniając się potrzebami konstytucyjnymi i jest to niepokojące – stwierdził Grodzki. – Kto w tej chwili myśli o wyborach? Ludzie są zawiedzeni, że Sejm zajmuje się sobą, a nie pomocą dla pracowników, którzy boją się utraty pracy. To są zmartwienia ludzi, które zaprzątają głowę nas wszystkich. Narasta irytacja w narodzie, że Sejm zajmuje się wyborami zamiast pandemią – przekonywał marszałek.
Grodzki zapowiedział, że w sprawie ustawy senatorowie zasięgną opinii prawnej od Rzecznika Praw Obywatelskich, Państwowej Komisji Wyborczej i Sądu Najwyższego.
Czytaj też:
Polacy nie chcą głosowania korespondencyjnego? Ten sondaż mówi wszystkoCzytaj też:
"Nigdy nie było od tego tak blisko". Migalski ma plan dla opozycji jak obalić PiS