– Jest duża szansa, aby kształtująca się nowa większość parlamentarna odrzuciła 7 maja rozwiązania wyborów zwanych kopertowymi lub usługą pocztową – stwierdził Zgorzelski.
Dalej mówił, że najbardziej prawdopodobny scenariusz to wprowadzenie stanu nadzwyczajnego i przeprowadzenie wyborów po odpowiednim czasie od jego zakończenia.
Pytany, jaką ma pewność, że posłowie Gowina nie zagłosują jednak za wyborami w maju, Zgorzelski odparł: – Tego nie wiem. To będzie próba charakteru, przyzwoitości i uczciwości. Jarosław Gowin mówi nam, że wybory maju nie mogą się odbyć, dlatego że będą graniczyły ze zbrodnią związaną z narażaniem obywateli na zakażenie się, a w konsekwencji chorobę.
– Nie wolno przeprowadzić wyborów w maju tylko dlatego, że partia rządząca chce kolanem przepchnąć swojego kandydata. (…) Jarosławowi Kaczyńskiemu nie jest potrzebny prezydent wybrany w uczciwy sposób. Dlatego nie wolno dopuścić do tego, aby te wybory się odbyły w maju – przekonywał Zgorzelski.
Według niego, w sprawie wyborów budowana jest większość, która "najprawdopodobniej 7 maja w godzinach porannych, po prostu odrzuci, nie dopuści do tego skandalu na skalę międzynarodową, że kraj, który był w czołówce, jeśli chodzi o demokrację, by się kompletnie skompromitował".
Zgorzelski powiedział, że jego zdaniem wybory prezydenckie odbędą się "między 15 sierpnia a 15 września".
Czytaj też:
Gowin założył się z dziennikarzem, że nie będzie wyborów