W środę późnym wieczorem pojawiła się informacja, że liderzy PiS i Porozumienia zawarli umowę ws. wyborów prezydenckich. Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin wydali wspólne oświadczenie, w którym przekazali, że ugrupowania przygotowały rozwiązanie, które zagwarantuje Polakom możliwość wzięcia udziału w demokratycznych wyborach.
"Po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez SN nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie" – poinformowali Gowin i Kaczyński.
Porozumienie obu polityków wywołało falę komentarzy. Do sprawy odniósł się kandydujący na prezydenta publicysta Szymon Hołownia, który nie krył emocji.
– To pyrrusowe zwycięstwo Jarosława Gowina. Dlatego, że teraz jest trzymany w szachu przez Kaczyńskiego, który może zrobić z nim absolutnie wszystko. Sejm uchwalił tę ustawę. Za chwilę podpiszę ją będący absolutną marionetką w rękach prezesa Kaczyńskiego prezydent, a więc marszałek Witek będzie miała w ręku narzędzie do tego, żeby przeprowadzić, jeśli zechce, wybory 23 maja. Trochę kompromisu ze strony Jarosława Kaczyńskiego, ale dlaczego marnować taką okazję do upokorzenia Jarosława Gowina, który przed chwilą jego upokorzył – mówił stanowczo Hołownia podczas briefingu prasowego.
Kandydat na prezydenta ostro odniósł się do słów szefa Platformy Obywatelskiej Borysa Budki i kandydatki tej partii na prezydenta, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Podczas konferencji w Sejmie przekonywali oni, że to wczorajszy układ Kaczyńskiego i Gowina to sukces Kidawy-Błońskiej. Budka podkreślał, że to dzięki niej, wyborów w maju nie będzie.
Hołownia mocno skrytykował ich zachowanie. Publicysta nie szczędził ostrych słów.
– Możemy liczyć na opozycję, która teraz się zastanawia czy jakby im jednak zrobili te wybory, nie 23 tylko później i od nowa, to może mogliby wymienić Małgorzatę Kidawę-Błońską na kogoś innego, a my przez dwa miesiące znowu będziemy żyli spektaklem: Tusk wróci czy zostanie na Twitterze? A może Trzaskowski? A może Sikorski? To będzie to, co znowu będzie nas rozgrzewało do czerwoności – zakpił Hołownia. – Dzisiaj Borys Budka stwierdził, aż miałem łzy w oczach, chociaż jak wiecie staram się się je często powstrzymywać, że to Małgorzata Kidawa-Błońska swoją bohaterską piersią i postawą obroniła polską demokrację i zmusiła Jarosława Kaczyńskiego do tego, że wyborów nie będzie 10 maja. Borys, co trzeba mieć w głowie, żeby opowiadać takie bzdury? – mówił poirytowany kandydat.
Czytaj też:
PO wymieni Kidawę-Błońską na innego kandydata? "Zakładają, że Kaczyński złamie umowę"