Wokół ministra zdrowia zrobiło się głośno po ujawnieniu, że firma założona przez jego znajomego sprzedała za 5 mln złotych resortowi maseczki bez atestów.
Potem Szumowskiemu zarzucono, że jako wiceminister nauki, który nadzorował Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, mógł mieć wpływ na decyzje o przyznawaniu dotacji spółce swojego brata, Marcina Szumowskiego.
PiS odpiera te ataki i broni swojego ministra, argumentując, że zarzuty pod adresem szefa MZ mają charakter czysto polityczny i są formułowane dlatego, że Szumowski odniósł sukces w walce z koronawirusem.
– W każdym normalnym kraju minister, na którym ciążyłyby takie oskarżenia, dawno podałby się do dymisji – przekonywała w radiu TOK FM Gabriela Morawska-Stanecka. – Słyszymy o różnych kryształowych ministrach i osobach z PiS, a potem się okazuje, że ci kryształowi mają na sumieniu rzeczy, z których się muszą tłumaczyć – dodała.
– Wicemarszałek Senatu zestawiła ze sobą ministra Szumowskiego i prezesa NIK Mariana Banasia. – Pamiętamy przecież, jak kryształowym człowiekiem był Marian Banaś, a potem okazało się, że z tym kryształem to... nie za bardzo - tak samo jest z ministrem Szumowskim – oceniła.
Morawska-Stanecka stwierdził jednocześnie, że nie spodziewa się dymisji ministra zdrowia, "mimo wagi zarzutów i wątpliwości, jakie się ostatnio pojawiły".
Czytaj też:
Ministrowie PiS żądają usunięcia plakatów oczerniających Szumowskiego