Grupa aktywistów i sympatyków ruchu LGBT zorganizowała w święto Bożego Ciała akcję pod hasłem "Tęczowe Disco pod Pałacem". W ten sposób uczestnicy chcieli pokazać sprzeciw wobec podpisania przez prezydenta Andrzeja Dudę Karty Rodziny.
„Wczorajsza, żałosna w gruncie rzeczy, prowokacja środowiska LGBT pod Pałacem Prezydenckim to efekt między innymi polityki Trzaskowskiego” – komentuje wydarzenie kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak.
„Jako prezydent wspiera on publicznymi pieniędzmi radykalną lewicę. Obecne „prorodzinne” akcenty w jego kampanii to pokazówka. Liczą się czyny!” – podkreśla dalej polityk Konfederacji.
Tęczowe Disco dzieli opozycję
Inicjatywa wywołała awanturę takze w szeregach opozycji. Wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej stwierdził, że akcja jest prowokacją... przygotowaną przez prawicowych działaczy. Polityk apeluje, aby nie brać w niej udziału. Do apelu Rabieja dołączyła m. in. eurdeputowana KO Magdalena Adamowicz.
Z kolei Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet uważa, że Boże Ciało, które dla milionów Polaków jest bardzo ważnym świętem, nie jest dobrym momentem na taką inicjatywę. "Moja ukochana ciocia Basia, siostra mojej nieżyjącej babci, która kocha mnie nad życie, obchodzi dziś swoje Boże Ciało. I tak mi trochę przykro, że sojusznicy moi i innych osób LGBT nie są w stanie oddać jej dziś tego dnia i wyrazić swojego poparcia dla moich praw choćby jutro" – napisała aktywistka.
Zgoła odmienne zdanie ma na ten temat szef partii Razem. Adrian Zandberg zarzuca Rabiejowi, że ten odcina się od inicjatywy w obawie przed spadkiem poparcia. "Politycy Koalicji Obywatelskiej twierdzą, że pokojowa demonstracja przeciw szczuciu na mniejszości to "prowokacja", a dziewczyny, które organizowały Parady Równości, to "prawicowi działacze". Tego jeszcze nie grali" – napisał Zandberg na Twitterze.
Czytaj też:
Afera wokół wpisu Brudzińskiego. "Trafi dziś do materiałów TVN24"