– To jeden z siedmiu dni w 2020 r., kiedy sklepy są otwarte. Dowiadujemy się, że właściciele sklepów i sieci tak układają dyżury w pracy, aby pracownicy mieli utrudnioną możliwość głosowania. W wielu placówkach do pracy muszą przyjść wszyscy pracownicy. W ten sposób zatrudniający chcą przyczynić się do zmiany na urzędzie prezydenta – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ,"Solidarność".
28 czerwca odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Bujara zaznacza, że będą one kluczowe dla pracowników wielu branż. Wtedy rozstrzygnie się też to, czy zachowają oni prawa, które nabyli: – Niestety, przedsiębiorcy w Polsce są mało życzliwi wobec swoich pracowników. Robią dla nich tylko to, do czego zmusza ich prawo. Okazało się, że można więcej płacić pracownikom, bo wzrosła płaca minimalna. Wolne niedziele są możliwe, bo tak wynika z ustawy. Pracodawców nie interesowało to, że ludzie chcą wypocząć i spędzać czas z rodziną.
– Rozstrzygnijmy wybór prezydenta w I turze. Czeka nas kryzys gospodarczy, a pracodawcy jak zwykle będą starali się przerzucić koszty tego kryzysu na pracowników. Już dziś jest to widoczne w wielu sieciach handlowych. Aby móc się przed tym bronić, wsparcie prezydenta będzie nam bardzo potrzebne. Prezydenta, który stoi po stronie pracowników, a nie międzynarodowych korporacji. Takim prezydentem jest Andrzej Duda. Udowodnił to przez ostatnie 5 lat – apeluje związkowiec.
Czytaj też:
Wałęsa: Czy wciąż będziemy dawać się naiwnie wykorzystywać?Czytaj też:
Waszczykowski: Nie ma alternatywy dla interesów z Amerykanami