W nocy z 28 na 29 lipca, grupa osób podpisujących się jako "Siej zamęt", "Poetka" i "Stop bzdurom" sprofanowała pomnik Chrystusa znajdujący się na Krakowskim Przedmieściu oraz znieważyła inne warszawskie pomniki, przymocowując na nich tęczową flagę LGBT, w niektórych miejscach zostawili też kartki z "przesłaniem" "Jeb..e się ignoranci".
Komentując prowokację działaczy LGBT premier Mateusz Morawiecki apelował o tolerancję oraz wzajemny szacunek. Polityk kilka dni temu postawił także znicz pod pomnikiem Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu.
Jak się jednak okazuje apel nie został wysłuchany i działacze podpisujący się jako grupa "Stop Bzdurom" ubiegłej nocy ukradła znicz zostawiony przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Swoim „dokonaniem” działacze chwalą się w mediach społecznościowych. „Jakieś łobuziaki zakosiły dziś w nocy znicz spod Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu. TEN znicz, który Morawiecki postawił, by ugłaskać urażone uczucia wszystkich polskich homofobów” – tłumaczą prowokatorzy. Działacze znicz zabrali na Most Łazienkowski, ponieważ – jak tłumaczą – tam popełniła samobójstwo 24-letnia Milo Mazurkiewicz, transpłciowa działaczka LGBT.
We wpisie na Twitterze działacze, po angielsku, skarżą się natomiast na transfobiczną przemoc.
"Ukradliśmy świecę premiera Morawieckiego i zabraliśmy ją na most, z którego skoczył trans aktywista Milo. Polska jest pełna transfobicznej przemocy - a rząd jest na to obojętny. Zrobiliśmy za tchórzliwego premiera to, co on sam powinien był zrobić" – czytamy.
Czytaj też:
Media: Posiedzenie Senatu przesunięte z powodu koronawirusaCzytaj też:
Senator Libicki w szpitalu. Nowe informacje o stanie polityka