Podczas popołudniowej konferencji premier Mateusz Morawiecki poinformował, że Jacka Czaputowicza na stanowisku szefa polskiej dyplomacji zastąpi prof. Zbigniew Rau, poseł Prawa i Sprawiedliwości i szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, w przeszłości wojewoda łódzki. Jak się jednak okazuje, nie był to jedyny kandydat na tę funkcję.
Z ustaleń "Polski Times" wynika bowiem, że propozycję pokierowania resortem spraw zagranicznych otrzymał Jarosław Gowin. Co ciekawe, choć były premier chce powrócić do rządu, z tej oferty nie skorzystał, Jak czytamy, odmowa ma związek z faktem, iż m.in. z uwagi na sytuację na Białorusi, MSZ jest szczególnie obserwowane i byłoby dla Gowina "polem minowym".
– Jarosław Gowin zna takie sztuczki, był już w kilku rządach – wskazuje w rozmowie z "Polską Times" osoba określana jako bliski współpracownik lidera Porozumienia.
Jaka zatem będzie polityczna przyszłość Gowina? "Aktualnie jeszcze nie wiadomo, który resort i czy w ogóle przypadnie Gowinowi. Trwają w tej sprawie rozmowy" – czytamy.
O tym, że Gowin otrzymał taką propozycję pisali na łamach "Do Rzeczy" Piotr Gociek i Cezary Gmyz w cyklu "Dwaj panowie G". "Ciekawa sprawa, przez pewien czas na stole leżała także opcja „syn marnotrawny”. Towarzyszyła jej taka oto kalkulacja: skoro Ameryką i tak zajmuje się prezydent Andrzej Sebastian, a Unią Europejską i tak zajmuje się Kondzio Szymański, to ministrowi spraw zagranicznych nie pozostaje do roboty nic poza Marokiem, Lesotho, Togo oraz importem kauczuku z Amazonii. Może nim więc być ktokolwiek. Na przykład Jarosław Gowin. Jest to jednak opcja nieaktualna" – czytamy.
Czytaj też:
Znamy nazwiska nowych ministrów zdrowia i spraw zagranicznych. Premier ogłosił decyzjęCzytaj też:
"Tego nie da się obronić". Gawryluk o manipulacji dot. Kaczyńskiego