– Jeśli będziemy mieli do czynienia ze wzrostem wykładniczym, tak jak od początku października, to średnia liczba zachorowań będzie wynosić w przyszłym tygodniu ok. 15 tysięcy wypadków dziennie, a za dwa tygodnie – 20 tysięcy zakażeń – mówił w rozmowie z "RP" minister zdrowia, zaznaczając, że ma nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji, kiedy Polacy zastosują się do narzuconych przez rząd restrykcji.
– Sytuacja jest bardzo poważna, wydaje mi się, że jest przestrzeń na kolejne obostrzenia – stwierdził Niedzielski.
– Będziemy chcieli, aby Polska stała się jedną wielką czerwoną strefą. Chcieliśmy bronić tej koncepcji różnicowania stref, ale według wczorajszych danych mamy już 317 czerwonych stref na 380 powiatów. Nie ma już sensu utrzymywać tego różnicowania – ocenił.
Niedzielski: Szkoły są rozsadnikiem epidemii
Minister zdrowia przyznał w wywiadzie, że szkoły stanowią istotny problem, jeśli chodzi o wzrost zakażeń.
– Szkoły są bardzo ważnym elementem utrzymania ciągłości życia gospodarczego, ale one są rozsadnikiem epidemii. Dzieci przechodzą to bezobjawowo, przynoszą do domów. To nie jest tylko hipoteza – mówił minister zdrowia. – Wraz z pójściem do szkoły znacznie rośnie liczba interakcji społecznych – dodał.
Zapowiedział, że najprawdopodobniej wyższe klasy szkół podstawowych przejdą w związku z tym na tryb zdalny. Jak dodał, w mniejszych ośrodkach może to być tryb hybrydowy.
Czytaj też:
"Przepraszam za PO, za opozycję...". Siemoniak zaskakujeCzytaj też:
"To realne obciążenie". Minister zdrowia: 20-30 proc. nowych zakażonych trafi do szpitalaCzytaj też:
"Chcemy rozmawiać" vs. "uwierzył we własną propagandę". Premier apeluje o dialog, opozycja rzuca oskarżenia