Jak podało w środę Ministerstwo Zdrowia, badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 18 820 osób. Resort przekazał, że zmarło dalsze 236 osób, w sumie jest 4851 zgonów. To najwyższe notowane dotąd dane dzienne.
Nad prognozami przebiegu epidemii w Polsce pracuje m.in. zespół ekspertów z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW pod kierunkiem dr. Franciszka Rakowskiego z Zespołu Modelu Epidemiologicznego.
Z przygotowanego we wtorek modelu wynika, że maksymalna dzienna liczba zakażonych osiągnie 22 listopada ponad 25 tys. przypadków.
– Jeśli utrzymane zostaną obecnie obowiązujące obostrzenia, liczba ta będzie stopniowo maleć. Na początku przyszłego roku spodziewamy się ok. 10 tys. zachorowań dziennie – powiedział PAP dr Rakowski.
Model przygotowany przez specjalistów z UW nie uwzględnia odbywających się w Polsce w wielu miejscach protestów związanych z ogłoszeniem kilka dni temu wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Protesty ws. aborcji a epidemia
Według Rakowskiego trudno jest umieścić je w nim ze względu na zbyt małą liczbę danych na ich temat – zmieniającą się liczebność czy mające tam miejsce zachowania. W jego ocenie protesty mogą zawyżyć obecną prognozę do ok. 29 tys. przypadków w swoim dziennym maksimum – zależy to zarówno od warunków atmosferycznych, jak i tego, czy gromadzący się będą korzystali z maseczek.
– Nie jesteśmy metodologiczne przygotowani, żeby wziąć pod uwagę w naszym modelu tego typu zgromadzenia w sposób odpowiedzialny – podkreślił.
Ekspert zaznaczył, że pytanie o maksymalną liczbę zakażeń nie jest właściwe. – Ta liczba uzależniona jest od decyzji politycznych i działań społecznych, a nie tylko naturalnego rozprzestrzeniania się wirusa. Będzie się kształtować inaczej, gdy zmienią się obostrzenia –powiedział. Wyjaśnił, że obecna prognoza bazuje na założeniu, że większość osób stosuje się do obowiązujących od poniedziałku obostrzeń.
"Potencjał rozsadniczy szkół jest duży"
Z prognozy wynika, że transmisja koronawirusa następuje w 67 proc. w gospodarstwach domowych. W szkole jest ona rzędu 8 proc. – Potencjał rozsadniczy szkół jest duży, pomimo stosunkowo małej liczby rzeczywistych zakażeń, które tam mają miejsce – zaznaczył ekspert. Sprecyzował, że nawet niewielka liczba chorych dzieci jest w stanie zakazić wiele gospodarstw domowych, w których mieszkają ludzie, którzy unikają kontaktu i przestrzegają obostrzeń.
Rakowski dodał, że prognoza ICM nie jest niestety idealna. – Nasza zdolność do prognozowania epidemii zależy od dostępności danych i od systemów ich zbierania i integracji. Te niestety nie są doskonałe – podsumował.
Czytaj też:
Ważna informacja dla osób skierowanych na test wykrywający koronawirusa