Siarkowska: Powtórzyło się to, co widzieliśmy przed 2015 rokiem

Siarkowska: Powtórzyło się to, co widzieliśmy przed 2015 rokiem

Dodano: 
Anna Siarkowska
Anna Siarkowska Źródło:PAP / Rafał Guz
Działania policji podczas Marszu Niepodległości sprawiają, że do tej formacji nie można mieć pełnego zaufania –  przyznaje posłanka klubu PiS Anna Maria Siarkowska.

Parlamentarzystka w "Polskim punkcie widzenia" na antenie TV Trwam komentowała incydenty do jakich doszło podczas tegorocznego Marszu Niepodległości. Jej zdaniem, działania policji, które obserwowaliśmy tego dnia sprawiają, że nie można mieć do tej formacji pełnego zaufania.

Siarkowska stwierdziła, że na Marszu powtórzyło się to, co widzieliśmy przed 2015 rokiem, kiedy rządziła Platforma Obywatelska.

Jak podkreśliła, należy tę sprawę bardzo szczegółowo wyjaśnić. – Sprawcy, ci, którzy brali udział w tego typu incydentach (zarówno ze strony policji, jak i ze strony niezidentyfikowanych uczestników Marszu), muszą być wskazani. Powinno zostać przeprowadzone postępowanie, a winni muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności – podkreśliła.

Posłanka zwróciła uwagę na nieadekwatność działań podjętych przez policję wobec uczestników Marszu Niepodległości, "zwłaszcza jeżeli zestawimy ją z wcześniejszymi działaniami policji, podejmowanymi podczas nielegalnych demonstracji w ramach tzw. strajku kobiet". – Przypomnę, że wówczas policja zupełnie nie reagowała, kiedy dochodziło do aktów wandalizmu, przemocy, gdy profanowane były kościoły, atakowani byli ci, którzy tych świątyń bronili. Policja nie reagowała lub reagowała z bardzo dużym opóźnieniem, a wszelkie działania podejmowane przez policję były bardzo zachowawcze – wskazywała.

Siarkowska przypomniała, że zarówno premierowi, jak i organizatorom Marszu zależało na tym, aby wydarzenie miało charakter zmotoryzowany. – Tymczasem policja nie tylko nie dopuszczała tych, którzy chcieli wziąć udział w zmotoryzowanym Marszu do tego, aby włączyć się w główną kolumnę, ale jednocześnie zachęcała, żeby zaparkować gdzieś samochody i poruszać się pieszo. To jest zachowanie bardzo mocno nieodpowiedzialne i sprzeczne z założeniami, zwłaszcza gdy mamy tak trudną sytuację epidemiczną. Potrzebne jest przeprowadzenie postępowania, kto policjantom wydał tego rodzaju polecenia – mówiła.

Marsz Niepodległości 2020

W środę ulicami stolicy po raz kolejny przeszedł Marsz Niepodległości. W tym roku ze względu na sytuację epidemiczną, organizatorzy wydarzenia zdecydowali się na inną niż dotychczas formułę demonstracji. Uczestnicy mieli przybyć na rondo Dmowskiego samochodami i motocyklami. Niestety, nie wszyscy dostosowali się do tej decyzji i wiele osób uczestniczyło w Marszu pieszo.

Chwilę po godz. 15 doszło do pierwszego incydentu. W stronę policjantów znajdujących się w pobliżu ronda de Gaulle'a poleciały race i świece dymne. W odpowiedzi funkcjonariusze użyli gazu. Następnie oddziały prewencji oddzieliły część uczestników. Nie była to jednak jedyna tego rodzaju. W czasie Marszu doszło do rozniecenia pożaru w jednym z mieszkań na trasie oraz postrzelenia fotoreportera "Tygodnika Solidarność".

Od razu po zakończeniu wydarzenia, organizatorzy oskarżyli policję o organizowanie prowokacji i agresywne zachowanie funkcjnariuszy.

Czytaj też:
Tomasz Gutry zrobił zdjęcie tuż przed postrzałem: Widać na nim policjanta podnoszącego strzelbę
Czytaj też:
"Wypier***ać!". Lempart wyrzuciła dziennikarkę TVP z konferencji

Źródło: radio maryja
Czytaj także