Wskazywali, że wywalczone miliardy euro szybko mogą się okazać gruszkami na wierzbie, zależnymi od widzimisię możnych z Brukseli, Berlina i Paryża, którzy podczas szczytu sprawili sobie poręczną pałkę, uzależniając ich wypłatę od „przestrzegania praworządności” – rzecz jasna takiej, jaką oni ją widzą. Kto więc się mylił, a kto miał rację, gdy zarzucano wówczas szefowi rządu, że powinien był skorzystać z groźby weta, a on twierdził, że dużo skuteczniejszą bronią są „zdolności negocjacyjne, budowania koalicji i przekonywania”, a użycie weta porównał do „strzelenia sobie w łeb”?
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.