Wczoraj w kilkudziesięciu miastach Polski odbyły się protesty środowisk żądających liberalizacji prawa aborcyjnego. Manifestacja w Warszawie odbyła się pod hasłem "W imię matki, córki, siostry". Marsz rozpoczął się na rondzie Romana Dmowskiego. Lewicowe aktywistki zasłoniły jednak tabliczkę z nazwą ronda tablicą z napisem "rondo praw kobiet".
Podczas protestu doszło do przepychanek z policją. Funkcjonariusze zdecydowali się użyć gazu. Wśród poszkodowanych znalazła się m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka.
– Złożymy wniosek do marszałek Sejmu o wyjaśnienie incydentu użycia gazu przez policję wobec posłanki Barbary Nowackiej – zapowiedział dzisiaj szef klubu KO Cezary Tomczyk.
Koalicja Obywatelska domaga się też, by Sejm w piątek zajął się wnioskiem o wotum nieufności dla wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
Problemy z frekwencją
Przypomnijmy: 22 października TK orzekł, że tzw. aborcja eugeniczna jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Trybunał orzekał na wniosek grupy posłów, którzy domagali się sprawdzenia, czy przesłanka eugeniczna jest zgodna z polską konstytucją. Decyzja TK wywołała falę protestów organizowanych przez środowiska lewicowe, które współtworzą tzw. Strajk Kobiet.
Jak jednak informuje portal wpolityce.pl manifestanci nie mieli wczoraj szczęścia co do frekwencji. Z danych do jakich dotarł serwis wynika, że na warszawskim marszu było zaledwie 3-4 tys. uczestników.
Czytaj też:
Ekspert: Używanie pojęcia "suwerenność" jest kompletną pomyłką