Lewicowa młodzież nie rozumie Marksa

Lewicowa młodzież nie rozumie Marksa

Dodano: 
Jakub Zgierski,  założyciel bloga "Młot na marksizm"
Jakub Zgierski, założyciel bloga "Młot na marksizm" Źródło:Materiały prasowe
Jakub Zgierski | Jeszcze w styczniu natrafiłem na post młodzieżówki SLD, czyli Federacji Młodych Socjaldemokratów. Wniosek jest krótki: młodzi lewicowcy nie rozumieją Marksa. Pozostaje pytanie – czy to dobrze, czy źle?

Autorzy wpisu chwalili się prowadzeniem rozmów „ponad podziałami” z innymi młodzieżowymi ugrupowaniami, choćby Pokoleniem 2050 Szymona Hołowni czy Młodymi Demokratami od Platformy Obywatelskiej. Ich zdaniem chęć dialogu świetnie wpisuje się w ideę Karola Marksa, którego określili mianem… centrolewicowego filozofa. Myślę, że komentarz w tej sprawie okaże się niezbędny.

Po pierwsze, Karol Marks był komunistą i twórcą podbudowy teoretycznej do wprowadzenia tego systemu w życie, czyli marksizmu. W XX wieku ideologia uległa podziałowi na kilka nurtów, ale Polacy są najbardziej obeznani z tym w wydaniu sowieckim – rewolucyjną bolszewią. Odłam frankfurcki stanowi zagadnienie na osobny artykuł, ponieważ jego istnienie samo w sobie jest negowane przez mainstream lewicy (problem tzw. neomarksizmu). Natomiast socjaldemokracja, z którą – jak sama nazwa wskazuje – utożsamiają się młodzi działacze ugrupowania, stanowi w miarę „centrowy” nurt w ramach marksizmu. Jednak nadal mówimy o tej samej ideologii – nadbudowie komunizmu. Trudno w tym przypadku o jakąś centrolewicowość.

Po drugie, Karol Marks interesował się filozofią tylko przez krótki etap swojego życia. Twórczość z tego czasu określamy mianem młodo heglowskiej. Poświęcał się wtedy analizie i interpretacji pism niemieckiego myśliciela Georga Hegla. Nie potrwało to długo, gdyż już w 1845 roku opublikował pracę "Tezy o Feuerbachu", w której skrytykował filozofię i jej bezproduktywność. Dla Marksa ważniejsze okazało się zmienianie świata, jego przebudowa, a nie rozprawianie nad problemami. Postawił na działalność "praktyczno-krytyczną", czyli rewolucyjne praxis.

Po trzecie, Karol Marks nie był w żadnym razie zwolennikiem kompromisów czy współpracy ponad podziałami. Przez cały okres działania w środowisku socjalistycznym zwalczał swoją lewicową konkurencję. Dla przykładu tępił tendencje anarchistyczne, które rozwijały się w ramach I Międzynarodówki. Toczył ostre spory z Proudhonem oraz Bakuninem – dwoma reprezentantami anarchizmu. Sympatyzował z kolei z blankistami, czyli głosicielami koncepcji Louisa Blanquiego, która polegała na elitarnej działalności spiskowej bez konieczności mobilizowania mas proletariackich. Trudno nie zauważyć, że mamy tu do czynienia z mocno niedemokratycznym podejściem, które wyklucza udział i sprawczość szeregowych działaczy, sprowadzając ich do roli wykonawców poleceń (mięso armatnie, jak kto woli). Marks jako urodzony zamordysta nie darzył estymą koncepcji stawiających na działanie oddolne. Co ciekawe, często zarzuca się Leninowi, że ten zdradził jakieś idee Marksa i przeprowadził rewolucję z pomocą grupy zawodowców. Śmiem twierdzić, że jego taktyka nie odbiegała od tego, co prezentował Marks wyklinający ze środowiska wszystkich, którzy nie zgadzali się z jedynie słuszną linią.

Co mogę napisać w ramach podsumowania? Zapewne warto byłoby odpowiedzieć na pytanie, czy nieznajomość myśli Karola Marksa wśród młodej lewicy powinna nas cieszyć, czy raczej martwić. Z jednej strony obnaża to poziom ich kadr, którym w bezpośredniej dyskusji można łatwo wykazać nieznajomość tematu. Z drugiej strony natomiast ta wszechobecna ignorancja pokazuje, jak daleko zaszła indoktrynacja młodego pokolenia, któremu wmówiono, że Marks to w sumie był tylko nieszkodliwym filozofem z ciekawymi pomysłami na ulepszenie świata. Nie – był twórcą ideologicznych uzasadnień, które posłużyły jego następcom do budowy najstraszniejszych totalitaryzmów XX wieku. Powinniśmy to w końcu pojąć.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także