"Polska konsekwentnie od 2018 roku negatywnie oceniała projekt tego rozporządzenia i nie poparła go nawet po wprowadzeniu poprawek w procedurze legislacyjnej w Radzie" – czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie rządu.
"Uważamy, że tego rodzaju rozwiązania nie mają podstawy prawnej w Traktatach, ingerują w kompetencje państw członkowskich i naruszają prawo Unii Europejskiej. Wypłata środków z budżetu Unii powinna być uzależniona wyłącznie od spełnienia obiektywnych i konkretnych warunków, które jednoznacznie wynikają z przepisów prawa" – napisano.
Kiedy UE może wstrzymać fundusze?
Przypomniano, że zgodnie z konkluzjami przyjętymi na grudniowym szczycie UE, Komisja Europejska przyjęła na siebie wiążące wytyczne, które gwarantują, że rozporządzenie nie będzie mogło zostać zastosowane w sposób arbitralny. "W szczególności dotyczy to zasady, że wstrzymanie wypłaty środków może mieć miejsce tylko w przypadku stwierdzonej szkody lub poważnego ryzyka dla budżetu UE. Nie zmienia to jednak negatywnej oceny wieloznacznych zapisów prawnych zawartych w ostatecznej wersji rozporządzenia. Polska uznaje, że w związku z konkluzjami Rady Europejskiej tym bardziej konieczna jest prawna kontrola tego rozporządzenia. Nasz kraj podkreśla, że treść rozporządzenia jest niezgodna z prawem UE" – podkreślono.
Rząd stoi na stanowisku, że Unia nie posiada kompetencji do definiowania pojęcia "państwa prawnego", ani do ustanowienia przesłanek oceny poszanowania składających się na to pojęcie zasad. "Chociaż «państwo prawne» jest wartością wspólną państw członkowskich, jego treść nie może być kształtowana w drodze arbitralnych decyzji, bez poszanowania dla tożsamości narodowych oraz różnorodności systemów i tradycji prawnych tych państw" – czytamy w komunikacie.
Czytaj też:
Jourova: UE odbierze fundusze za dyskryminowanie środowisk LGBT
Rząd: To zagrożenie nie tylko dla Polski
"Ponieważ obowiązki państw członkowskich dotyczące poszanowania zasad państwa prawnego nie zostały jednoznacznie określone w przepisach prawa, ocena poszanowania tych zasad nie może stanowić kryterium wypłaty środków z budżetu Unii. Taka ocena z założenia byłaby uznaniowa, a zatem uzależniona od względów politycznych i potencjalnie arbitralna. Tym samym rozporządzenie narusza zasadę pewności prawa oraz zasadę równego traktowania państw członkowskich" – napisano.
Zdaniem rządu, przyjęcie rozporządzenia doprowadziło do "ustanowienia nowej, nieprzewidzianej w Traktatach procedury, która obchodzi traktatowe procedury kontroli". "Arbitralne stosowanie przepisów w oparciu o ich płynną, podatną na upolitycznienie interpretację to bardzo poważne niebezpieczeństwo nie tylko dla Polski, ale dla całej Unii Europejskiej. Jednym z najważniejszych elementów praworządności jest zasada pewności prawa. Skarga Polski do TSUE jest wyrazem dążenia do tego, aby zasada ta była przestrzegana" – wyjaśniono.
Zwrócono również uwagę, że wątpliwości Polski od początku podzielają Węgry, które równocześnie z rządem w Warszawie składają własną skargę na rozporządzenie.
Czytaj też:
Mechanizm praworządności. Merkel tłumaczy, jak to działa