Szefowa niemieckiego rządu, odpowiadając na interpelację poselską posła CDU Gunthera Krichbauma powiedziała, że "w zasadzie reakcją na przypadki naruszania praworządności w Unii Europejskiej powinien być art. 7 traktatów unijnych".
Jednocześnie stwierdziła, że "ten mechanizm jest jednak tak skonstruowany, że postępowania na podstawie art. 7 albo nie zostały dotychczas doprowadzone do końca, albo nie mogą zakończyć się sukcesem ze względu na sposób głosowania".
Według Merkel, temat praworządności powiązanej z budżetem pojawił się dlatego, że "dobre wykorzystanie pieniędzy zakłada istnienie dobrego praworządnego otoczenia". Zastrzegła, że zasada "pieniądze za praworządność" może mieć jedynie "ograniczone działanie" i "jako akt na szczeblu prawa wtórnego nie może zastąpić traktatowego art. 7".
– Myślę, że znaleźliśmy dobre rozwiązanie, polegające na tym, że w przypadku naruszenia określonych warunków w danym kraju członkowskim, Komisja Europejska ma prawo powiedzieć, że nie można przekazać środków dopóki sytuacja nie ulegnie poprawie – tłumaczyła.
Zdaniem kanclerz Niemiec, KE będzie mogła podejmować decyzję o zastosowaniu mechanizmu praworządności, ale z wykonaniem ich będzie musiała wstrzymać się do czasu, kiedy Trybunał Sprawiedliwości UE orzeknie, że zasada warunkowości jest zgodna z unijnym prawem.
Czytaj też:
Mechanizm praworządności. Złe wieści dla Polski i Węgier