Jak skomentuje Pan zarzuty, że Konfederacja kontestuje zasadność obostrzeń sanitarnych, a przez to naraża życie i zdrowie Polaków?
Sławomir Mentzen: Żeby dojść do prawdy, trzeba dyskutować i wymieniać się argumentami. Wszelki postęp polegał na tym, że różne racje się ze sobą ścierały i ktoś na końcu potrafił przekonać drugą stronę. Jeżeli uniemożliwia się komuś dyskusję i wymianę argumentów, to wtedy jest duża szansa, że nigdy nie dojdziemy do prawdy. Widzimy, że w coraz większej ilości miejsc na świecie lockdowny się kończą. Mamy choćby kilkanaście stanów w USA, gdzie zniesiono jakiekolwiek restrykcje covidowe. Mamy również Szwecję i inne państwa, gdzie nie ma lockdownów.
Okazuje się, że zniesienie obostrzeń nie ma widocznego wpływu na zmianę ilości zachorowań. Choroba pojawia się w najróżniejszych miejscach na świecie, niezależnie od tego, czy jest tam lockdown, czy go nie ma. Dyskusja na temat sensowności restrykcji jest zatem jak najbardziej uzasadniona i powinno się ją prowadzić. Druga strona natomiast powinna wymieniać się z nami argumentami, a nie próbować nas nieudolnie ośmieszyć w telewizji.
Z materiału, który ukazał się w niedzielnym wydaniu Wiadomości TVP wynika, że Szwecja popełniła błąd, nie wprowadzając lockdownu i zamierza go teraz naprawić.
Jest to nieprawda. Szwedzi zapowiedzieli jedynie, że być może wprowadzą lockdown, jeżeli będzie taka potrzeba, natomiast absolutnie go nie wprowadzają.
Wskazano tam również, że Konfederacja chce likwidacji podatków oraz prywatyzacji opieki zdrowotnej i edukacji.
Chodzi o to, że umieściłem żartobliwego tweeta, że aby w Polsce było lepiej, trzeba zlikwidować m.in. PIT, CIT i VAT. W tej liście znalazła się również TVP, która widocznie wzięła to zupełnie na poważnie i uznała, że faktycznie chcemy likwidować konkurencyjne partie polityczne oraz podatki. Jest to oczywiście nieprawda. Jest mi głupio, że muszę tłumaczyć żarty, tak żeby dziennikarze TVP zrozumieli. Może specjalnie dla nich będę następnym razem pisał „wężykiem”.
Jak patrzy Pan na kolejne tygodnie pod względem obostrzeń? Czy możemy się spodziewać sytuacji podobnej do tej sprzed roku?
Oczywiście, że tak. Mamy rosnącą liczbę zachorowań. Minister Niedzielski stwierdził, że jeżeli ta tendencja będzie się utrzymywać, zostanie wprowadzony ogólnopolski lockdown. Szczytu epidemii spodziewa się natomiast na przełomie marca i kwietnia, czyli dokładnie w Wielkanoc. Bardzo bym się zatem zdziwił, jeżeli w najbliższym czasie lockdown w daleko idącej wersji nie zostanie rozszerzony na cały kraj.
Co Pan przez to rozumie?
W praktyce oznacza to zamknięcie galerii handlowych, i tak słabo działających hoteli, a przede wszystkim szkół, nawet dla najmłodszych dzieci, dla których rząd przewiduje hybrydowy system nauki (jeden tydzień w szkole, a jeden w domu). To ma z kolei ma ogromny wpływ na pracę wykonywaną przez rodziców, ponieważ niewiele osób zostawi siedmioletnie dziecko na cały dzień w domu. W systemie zdalnym prawdopodobnie w ogóle by się ono nie uczyło. Będzie to w związku z tym kolejne daleko idące utrudnienie życia wielu rodzicom.
Wiele mówi się o niesprawiedliwej dystrybucji szczepionek przez UE. Jak Pańskim zdaniem Polska powinna podejść do tej kwestii?
Unia Europejska ma przede wszystkim taki problem, że nie wynegocjowała odpowiednich dostaw szczepionek. Wszystkie kraje, które negocjowały samodzielnie, np. USA, Wielka Brytania czy Izrael, mają znacznie więcej szczepionek, niż UE. Jeżeli celem polskiego rządu jest zaszczepienie jak największej liczby obywateli, to powinni przestać oglądać się na UE i wzorem Węgier załatwić sobie szczepionki z innych źródeł.