Decyzję o pozostaniu w Sejmie podjęło kierownictwo partii. Podczas ogłaszania decyzji Petru podkreślił, że ze względu na zbliżające się święta, takie działanie nie jest "przyjemne", ale "konieczne". – Ze względu na to, że w zeszły piątek budżet został przyjęty niezgodnie z prawem, .Nowoczesna będzie kontynuować protest na sali posiedzeń Sejmu. To trudne, bo jest okres świąt, ale bez tego typu protestu nie będzie możliwe przywrócenie ładu i porządku w Polsce. Jeżeli zgodzilibyśmy się na te metody to w przyszłości PiS będzie mógł każdą niezgodną z prawem ustawę przyjąć w taki sposób, że wykluczy się posłów, a obrady przeniesie się do Sali Kolumnowej nie zapraszając na nie przedstawicieli opozycji – powiedział lider .Nowoczesnej.
Kilka godzin wcześniej identyczną decyzję podjął zarząd PO. – Musimy dać świadectwo prawdzie i elementarnej ludzkiej przyzwoitości. Znaków zapytania jest coraz więcej. Jeśli pozwolimy, żeby Jarosław Kaczyński decydował, w którym miejscu odbywać się będzie posiedzenie Sejmu, to to wszystko stanie na głowie – przekonywał Schetyna.
Czytaj też:
Posłowie PO pozostają w Sejmie do 11 stycznia. Schetyna: Musimy dać świadectwo prawdzie