Z Lewicy do Porozumienia. Prof. Chwedoruk: Takich "kwiatków" u Biedronia jest więcej

Z Lewicy do Porozumienia. Prof. Chwedoruk: Takich "kwiatków" u Biedronia jest więcej

Dodano: 
Monika Pawłowska
Monika Pawłowska Źródło: PAP / Leszek Szymański
Nawet przejście posła Zbigniewa Gryglasa z Nowoczesnej do Porozumienia nie było tak szokujące jak transfer posłanki Pawłowskiej. Porozumienie Jarosława Gowina jest specyficzną formacją w Zjednoczonej Prawicy, bo reprezentuje program bardzo konserwatywny światopoglądowo i bardzo liberalny w kwestiach gospodarczych, czyli coś na zupełnie przeciwległym biegunie od lewicy – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog, Uniwersytet Warszawski.

Głośnym echem odbił się transfer pani poseł Moniki Pawłowskiej z Nowej Lewicy do Porozumienia Jarosława Gowina. Jak ocenić tego typu transfer?

Prof. Rafał Chwedoruk: Bardzo ciężko racjonalnie oceniać tego typu zdarzenie. I bardzo trudno z czymkolwiek to porównać. Nawet przejście posła Zbigniewa Gryglasa z Nowoczesnej do Porozumienia nie było tak szokujące jak transfer posłanki Pawłowskiej. Porozumienie Jarosława Gowina jest specyficzną formacją w Zjednoczonej Prawicy, bo reprezentuje program bardzo konserwatywny światopoglądowo i bardzo liberalny w kwestiach gospodarczych, czyli coś na zupełnie przeciwległym biegunie od lewicy.

W zasadzie to jedyny przykład poza wspomnianym Zbigniewem Gryglasem to Roman Giertych, który z narodowca stał się zwolennikiem PO?

Absolutnie nie można tego transferu porównać do wolty wicepremiera Giertycha. Pamiętać należy, że jedyną formacją liberalną gospodarczą w okresie II RP była endecja, którą środowisko byłego wicepremiera jest kontynuatorem. A więc tu miał Roman Giertych jakąś wspólną płaszczyznę porozumienia z PO. Poza tym endecja zawsze stała w ostrej kontrze do takiego rezurekcyjnego nurtu polskiej prawicy, a nurt taki jest bardzo silnie obecny w Prawie i Sprawiedliwości. Stąd też w tej przemianie Giertycha, jego przejściu do obozu antypisu można doszukać się jakiejś logiki. W przypadku pani poseł Pawłowskiej ciężko taką logikę znaleźć.

Monika Pawłowska bardzo mocno manifestowała swoje poglądy proaborcyjne, wypowiadała się ostro przeciwko rządowi. Co ten transfer oznacza dla lewicy, a co dla Zjednoczonej Prawicy i samego Porozumienia?

Jeśli chodzi o lewicę, to to przejście wskazuje na ogromny problem tej formacji. Przede wszystkim Wiosny Biedronia, która wyraźnie przypomina inną efemerydę, czyli Ruch Palikota. Była to organizacja, w której znaleźli się ludzie o bardzo różnych poglądach. Dziś Wiosna Biedronia jest czymś bardzo podobnym. Jest to problem dla Biedronia, bo podważona jest wiarygodność jego środowiska, ale też dla liderów całej lewicy. Widzimy, że partia ma problem w postaci sojuszu z bardzo niepewnym koalicjantem, a możemy być pewni, że to nie ostatni „kwiatek” w przypadku Wiosny Biedronia. Transfer ten nie daje też jednak profitów Zjednoczonej Prawicy ani samemu Porozumieniu, które poza lekkim ukłuciem koalicjantów, o którym za kilka tygodni nie będą oni pamiętać, nie zyskuje nic. Cała ta sytuacja wskazuje też na jeszcze jeden poważny problem.

Jaki?

Na potężny kryzys systemu partyjnego w Polsce. Powstają patologiczne koalicje dużych partii z ugrupowaniami niewiele znaczącymi, które potem nie mając żadnego poparcia społecznego, ale zaczynają dostarczać kłopotów koalicjantom. Tak było z PiS, który umocnił Porozumienie i Solidarną Polskę. Tak było z PSL, które bardzo szybko musiało się pozbyć ruchu Kukiza. Tak jest z lewicą, gdzie wielu znanych działaczy nie zdobyło mandatów w Sejmie, bo w większych miastach do parlamentu dostawali się przedstawiciele Wiosny.

No dobrze, tylko co w takim razie zyskuje posłanka Pawłowska – idzie do całkowicie przeciwnej wobec własnego środowiska formacji. A przykład Zbigniewa Gryglasa pokazuje, że wyborcy niekoniecznie akceptują takie wolty.

Zdecydowanie, to jest bardzo dziwne. Idąc z lewicy poseł Pawłowska mogłaby być pewna, że formacja może nie zdobędzie wyniku oszałamiającego, ale bez problemu przeskoczy próg 5 proc. Startując z listy PiS byłaby dla wyborców prawicy całkowicie niewiarygodna. Szczególnie w regionie lubelskim, gdzie jest posłanką. Tak samo – nawet, gdyby powstała formacja wokół PSL i Gowina, takie ugrupowanie centrowe, to raczej nie będzie ono miało najwyższego poparcia na Lubelszczyźnie. Dlatego można się spodziewać, że to ostatnia kadencja pani poseł.

Ale z kolei formacja złożona np. z PSL i ugrupowania Gowina, miałaby sens jako ugrupowanie umiarkowanie konserwatywne, podbierające wyborców zniechęconych PiS-em. Takich ludzi była posłanka lewicy raczej nie przyciągnie?

No nie, ale tu może być nieco inna kalkulacja. Pamiętajmy, że obok wyborców umiarkowanych, którzy są bardziej w centrum, ale mają sprecyzowane poglądy, są też wyborcy „antypolityczni”. Ludzi takich po części przyciągnął Hołownia, obok po prostu zniechęconych liberałów. Być może tu jest podobna kalkulacja. Na Lubelszczyźnie formacja centrowa raczej nie będzie mieć szans, a posłanka Pawłowska nie może raczej liczyć na reelekcję.

Czytaj też:
Lisicki: Transfer Pawłowskiej oceniam jako groteskowy i dziwny

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także