Spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami Lewicy ws. Krajowego Planu Odbudowy odbyło się we wtorek rano i trwało niecałe dwie godziny.
Po południu podczas konferencji prasowej premier poinformował o przyjęciu przez rząd dyrektywy o środkach własnych. Teraz dokument trafi do parlamentu. Wcześniej, podczas spotkania w Sejmie, zgodził się na włączenie do KPO postulatów Lewicy. To m. in. budowa 75 tys. tanich mieszkań na wynajem oraz przeznaczenie 2,2 mld złotych na szpitale powiatowe.
Miller krytykuje Lewicę
– Konsekwencje takich spotkań ujawniają się po jakimś czasie. Sądzę, że spora część elektoratu lewicowego jest w dużej konfuzji – komentował rozmowy Lewicy z rządem były premier.
W "Rozmowie Piaseckiego" Leszek Miller stwierdził także, że „skoro Lewica zdecydowała się już na to spotkanie i miała bardzo silną pozycję negocjacyjną, bo Morawiecki był w narożniku z uwagi na obstrukcję pana ministra Ziobry, to mogła zażądać więcej i uzyskać więcej”. – Szkoda, że otrzymała tak mało – dodał polityk.
– Wyborca jeszcze niedawno słyszał Lewicę skandującą o Morawieckim „Będziesz siedział”, nie sadził, że mowa o siedzeniu przy jednym stole – ironizował dalej Miller.
Były premier podkreślił też, że być może rząd zdecydował się na negocjacje z Lewicą, ponieważ ta część opozycji była najbardziej chętna do spotkań. – Lewica od początku mówiła, że w przypadku ratyfikacji zagłosuje "za" – stwierdził.
– Wygląda na to, że jesteśmy świadkami rodzenia się nowego serialu, tym razem pod hasłem "Przychodzi Czarzasty do Dworczyka" – dodał Miller.
Czytaj też:
"Wzywam Lewicę...". Tomczyk: Rozbiła jedność opozycji, zniszczyła naszą pozycję negocjacyjną