Przypominamy nasz adres e-mailowy: [email protected].
Ocenili czasopismo po okładce
Z dużym niesmakiem przyglądałem się reakcji na okładkę ostatniego numeru „Do Rzeczy”, która zdaniem wielu komentatorów miała „dawać pożywkę” osobom wierzącym w teorie spiskowe. Zarzuty te w większości przypadków nie odnosiły się do treści artykułu „Nieświęte wojny Billa Gatesa” autorstwa Wojciecha Golonki, natomiast stanowiły one powód do wysnuwania teorii, jakoby celem poprzedniej „jedynki” tygodnika było zasianie niepokoju wśród Polaków czy nawet zniechęcenie ich do szczepień. Tego typu nieuzasadnione zarzuty unaoczniły nam, że w dzisiejszych czasach bardzo łatwo jest wysuwać wyimaginowane oskarżenia, niebędące zarazem merytorycznym odniesieniem się do konkretnego tematu lub problemu. O wiele prościej jest bowiem przypuścić atak, podnosząc nieuprawnione skądinąd zarzuty, niż zastanawiać się, dlaczego wizjoner z branży IT stał się wyrocznią w sprawie pandemii. Co ciekawe, większość krytycznych opinii pojawiła się ze strony środowiska, które przecież tak często głosi hasła o wolności słowa i mediów, szacunku oraz swobodnej wymianie poglądów. Niestety opisywana sytuacja uświadomiła nam, że niektóre osoby zamiast rzeczowo polemizować, ograniczają się tylko do oceniania czasopism po okładce…
Adam Wąsikowski
Hausmüll, Hausmüll über alles...
Najmilsze Panie, Szanowni Panowie!
Ostatnio jest wiele krzyku o horrendalne ceny śmieci. Ceny cenami, ja zaś chciałbym podrzucić moje rozważania w tym temacie, którymi ktoś bardziej kompetentny niż ja mógłby się ewentualnie zająć. Otóż:
1. ŻADEN „mieszkaniec” NIE WYTWARZA ŚMIECI! Śmieci wytwarzają PRODUCENCI. A „mieszkaniec” MUSI te śmieci najpierw kupić, potem posortować i wyrzucić, a za to WSZYSTKO musi ZAPŁACIĆ! A jeszcze się nasłuchać, jakim to on jest sukinsynem, który „produkuje” TYLE śmieci*.:o(((((Dla jasności: producenci wody mineralnej nie produkują WODY! Oni produkują miliardy plastikowych butelek. Czyli setki ton ŚMIECI właśnie. Na których to śmieciach oni zarabiają, a ja nie mam żadnej możliwości, żeby kupienia tych śmieci uniknąć. Notabene za moich młodych lat chodziłem do mleczarni po mleko, śmietanę czy maślankę z BAŃKĄ, do której pani ekspedientka nalewała mi rzeczone mleko z wielkiej konwi. Później chodziłem do tejże mleczarni ze szklanymi butelkami na wymianę. Dzisiaj MUSZĘ do każdej porcji mleka dokupić (i zapłacić, bo przecież nikt mi tego nie daje w prezencie) kartonik z tektury i plastiku. Czyli ŚMIEĆ właśnie. Dawniej pigułki w aptece były w szklanych, zakręcanych buteleczkach, które można było potem albo do czegoś używać, albo sprzedać jako surowiec, bo były punkty skupu szkła. Dzisiaj prawie wszystkie tabletki są pakowane w plastikowe blistry, najczęściej o wiele większe od samej zawartości. I tak dalej, i tak dalej.
2. Firmy utylizujące śmieci też zarabiają (!) na tym miliony. Ostatnio znalazłem w necie (money.pl) taki tekst: „Największe czynne wysypisko w Polsce (w Myśliborzu) zajmuje 78 ha. Prowadzi je Eko-Myśl, należąca do Sirius Finance z Luksemburga. W 2018 r. Eko-Myśl miała 38 mln zł przychodów i 5,6 mln zł zysku netto. Rok wcześniej 37 mln zł przychodów dało aż 11,2 mln zł zysku netto. Rentowność godna pozazdroszczenia”.
W związku z powyższymi faktami zrodziło się u mnie pytanie: Jaka jest w ogóle PRAWNA podstawa do pobierania ODE MNIE opłat za wywóz i utylizację śmieci, na których przecież inne podmioty zarabiają krocie? I nie, nie piszcie mi, że prawem kaduka, bo tyle to i sam wiem. Zadałem to pytanie zarządowi miasta Warszawy. Jako jedyną odpowiedź przysłano mi – po tygodniach – cennik z aktualnymi cenami za wywóz śmieci w Warszawie. No cóż, TAKIE są MOJE możliwości. […]
Pozdrawiam
Jerzy Zborucki
*Jest to moim zdaniem „dorabianie gęby” (podobnie jak w przypadku 447) „paskudnego śmieciucha” którego, naturalmente, trzeba godnie ukarać za to jego śmiecenie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.