Małgośka – mówią mi – chcecie ludziom siłą narzucać wiarę, poglądy, moralność? Zacietrzewia się mój znajomy, który bezkrytycznie hołduje doktrynie, że człowieka nie wolno próbować zmieniać, ulepszać, o nawracaniu nie wspominając, bo to już zamach terrorystyczny na jego wolność.
A takich jak on, którzy żyją według haseł: „Zabrania się zabraniać!”, „Żądamy swobody odruchów i instynktów!”, jest coraz więcej. Inna rzecz, że minister Czarnek jakoś ich zaktywizował.
Przypomina mi się więc moje doświadczenie z bestią hodowaną przez szwagra – pięknym rottweilerem z rodowodem. Czasem oddawano mi go pod opiekę, a choć był ułożony i karny, to przecież siła instynktów jego natury mocno dawała mi się we znaki, gdy musiałam wyprowadzić na spacer 70 kg młodej, narwanej bestii. Przy czym o ile łatwo podrzucić psa, o tyle nie sposób w pakiecie przekazać autorytetu jego pana, toteż układałam sobie modus vivendi z psem zabójcą, jak umiałam.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.