Gośćmi jubileuszowego, 150-tego „Saloniku Politycznego” Rafała Ziemkiewicza byli Andrzej Stankiewicz („Onet”), Stanisław Janecki („W Sieci”) i Łukasz Warzecha („Do Rzeczy”).
Publicyści komentowali ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Sejmie, w tym protest i zachowanie opozycji. Ziemkiewicz zauważył, że przez ostatnie 150 odcinków "nowela polityczna troszeczkę się do przodu posunęła". – Jeszcze zwycięstwo PiS być może byśmy sobie wyobrazili. To, że ma premiera, prezydenta, większość w Sejmie i Senacie, to już wątpliwe. Natomiast to, że w tym czasie, PO, partia zdawałoby się, że teflonowa, niezniszczalna, rządząca wciąż w samorządach, w wielu dużych miastach, stanie się partia „podziemną”, nieprzejednanego sprzeciwu, która stwierdza, że wszystko jest nielegalne. Partia ta zeszła na takie pozycje, jak Narodowe Odrodzenie Polski tylko, że z drugiej strony. Na to byśmy nie wpadli. Opozycja przybiera charakter totalny i antytotalitarny – dodał.
Warzecha zauważył, że pierwotnie to Nowoczesna kreowała się na partię radykalniejszą. Publicysta dodał, że zmiana nastąpiła dopiero na sam koniec. – Bardzo ciekawe z czego ta zamiana wynika? Jeśli chodzi o Ryszarda Petru, to wyszedł pewien strach, brak doświadczenia i konsekwencje wyjazdu na Maderę. Natomiast, jeżeli chodzi o Platformę to ja stawiam tezę, że Schetyna musiał wybierać między wizerunkiem swojej partii, a spacyfikowaniem buntu młodych posłów wewnątrz partii. Napięcie pomiędzy tą grupą a nim musiało zniknąć, a ta grupa w końcu musiała się poddać. PO uderza w elektorat skrajnych antypisowców – ocenił.