Wywołany przez niemieckich polityków kryzys imigracyjny nie powinien przesłaniać innego procesu z Niemcami w roli głównej, który można obserwować w ostatnich kilku latach, co najmniej od zaistnienia tzw. globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. i związanego z nim kryzysu strefy euro. Załamanie związane z bankructwem Grecji i wszystkie okoliczności towarzyszące próbom jego opanowania wyraźnie pokazały, że najważniejsze decyzje w tej sprawie, a de facto też w sprawie przyszłości całej strefy euro, zapadają w Berlinie. Zjawiska kryzysowe nie ominęły również przeetatyzowanej gospodarki francuskiej. Oś francusko-niemiecka jako rdzeń „twardego jądra Europy” to tylko wishful thinking oderwanych od rzeczywistości francuskich elit politycznych rojących o „gloire de France”. A przecież wspomniany kryzys imigracyjny jest w pewnym sensie kolejnym dowodem na to, co mogą i ile znaczą we współczesnej Europie Niemcy.
Umocnienie
Wzrost politycznej roli Niemiec na kontynencie europejskim wyraźnie uwidocznił się także podczas kryzysu ukraińskiego wywołanego rosyjską aneksją Krymu. Rozmowy w „formacie mińskim” na temat rozejmu w Doniecku i Ługańsku pokazały, że prezydent Francji François Hollande jest tylko osobą towarzyszącą kanclerz Angeli Merkel, która wraz z Władimirem Putinem podejmowała decyzje.
Można powiedzieć, że nic w tej sprawie nie mogło się stać bez wiedzy, a przynajmniej milczącej aprobaty Waszyngtonu. Po zjednoczeniu Niemiec (1990) amerykańska polityka właśnie w Bundesrepublice coraz chętniej widziała podwykonawcę swojej globalnej strategii politycznej na europejskim odcinku. Niedawna decyzja Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej może tylko zwiększyć tę tendencję, a tym samym dodatkowo wzmocnić pozycję polityczną Niemiec na Starym Kontynencie. Ten nowy stan rzeczy znalazł również odbicie w sposobie sformułowania nowej doktryny bezpieczeństwa RFN, która w czerwcu 2016 r. została ogłoszona przez niemieckie ministerstwo obrony jako biała księga. Czytamy w niej: po upadku muru berlińskiego „stało się jasne, że Niemcy mają teraz takie same prawa, obowiązki i odpowiedzialność, jak każde inne państwo na arenie międzynarodowej”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.