Czy ta zmiana rzeczywiście wymaga cięcia równo z trawą?
Nie tniemy równo z trawą – np. w Budapeszcie jeden z kluczowych pracowników będzie pracował w biurze, bo się sprawdza. Nawet jednak gdybyśmy wymieniali całą kadrę, to i tak nie byłoby to złe, bo ten system był naprawdę nieefektywny. Podam przykład: w jednym z państw w Ameryce Łacińskiej polski podatnik łożył 2,5 mln zł rocznie na utrzymanie dwóch pracowników WPHI, którzy przez 12 miesięcy obsługiwali dwie imprezy targowe.
Gdzie?
Nie chciałbym podawać nazwy kraju.
Może jednak?
Może nie (śmiech). Można byłoby wysłać tam 10 osób biznes class, wynająć im pięciogwiazdkowy hotel i karmić ich foie gras, a i tak wyszłoby taniej niż utrzymanie dwóch osób w wieku emerytalnym.
Działała więc bardzo dobrze. Po co więc coś zmieniać?
PAIiIZ działała dzięki świetnym kadrom, które funkcjonowały trochę wbrew swojemu zarządowi. Po poprzednim zarządzie odziedziczyliśmy firmę z dwumilionową stratą. Tego, co działa dobrze, nie ruszamy. Teraz mamy dodatkowe obowiązki, czyli promocję polskiego eksportu – coś, co kraje takie jak Francja i Wielka Brytania odkryły lata temu. Jedną ręką szukają inwestycji zagranicznych, drugą – obszarów, w których można eksportować swoje produkty.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.