"Wątpliwe wyliczenia". MSZ domaga się wyjaśnień od ambasadora Niemiec

"Wątpliwe wyliczenia". MSZ domaga się wyjaśnień od ambasadora Niemiec

Dodano: 
Arndt Freytag von Loringhoven, ambasador Niemiec w Polsce
Arndt Freytag von Loringhoven, ambasador Niemiec w Polsce Źródło:PAP / Wojciech Olkuśnik
Wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował, że resort domaga się wyjaśnień od ambasadora Niemiec w Polsce.

Ministerstwo Edukacji i Nauki wydało 4 lutego rozporządzenie, które zmniejszyło liczbę godzin nauki języka niemieckiego z 3 do 1 tygodniowo. Zmianę umożliwiło dodanie do zapisu rozporządzenia stwierdzenia „a w przypadku uczniów należących do mniejszości niemieckiej – w wymiarze 1 godziny tygodniowo”. Rozporządzenie wchodzi w życie 1 września 2022 roku.

Decyzję tę krytykował w mediach społecznościowych ambasador RFN Arndt Freytag von Loringhoven.

MSZ chce wyjaśnień

Teraz resort spraw zagranicznych chce wyjaśnień od ambasadora ws. słów pełnomocnika rządu federalnego Niemiec ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych. Chodzi o rozmowę z portalem "Nowa Trybuna Opolska".

"Decyzja władz polskich o zmniejszeniu finansowania nauczania języka niemieckiego dla mniejszości została oparta na fałszywych przesłankach i decyzje polskiego ministerstwa na nich oparte należy skorygować. Wierzę, że dzięki dobremu partnerstwu uda nam się wypracować konsensus" – mówi w wywiadzie Bernd Fabritius.

"Również w Niemczech nauczanie języka polskiego odbywa się w państwowym systemie szkolnym; przeznaczane jest na to ponad 200 mln euro. Poza tym jednak Pana stwierdzenie jest prawdziwe: język polski w Niemczech i język niemiecki w Polsce nie są traktowane jednakowo, ponieważ mniejszość niemiecka w Polsce jest rdzenną ludnością, która od wieków mieszka na tych terenach. Z tego powodu język niemiecki w Polsce podlega regulacjom Rady Europy. Polacy są mniejszością etniczną, bardzo szanowaną i bardzo pożądaną w Niemczech, nie są jednak grupą rdzenną, a zatem nie podlegają decyzjom Rady Europy" – wskazuje pełnomocnik. I dodaje: "Niemieckie landy rocznie wydają około 200 mln euro na naukę języka polskiego dla 15 tys. uczniów szkół ponadpodstawowych, którzy zgłosili takie zapotrzebowanie. A przecież jest on nauczany także w przedszkolach i w szkołach podstawowych. Zajęcia odbywają się wszędzie, gdzie tylko jest na nie zapotrzebowanie. Warte zauważania na sam koniec jest również to, że niemiecki Bundestag podjął decyzję o pozaszkolnym wspieraniu języka niemieckiego na terenie Polski i ta nauka jest finansowana z podatków obywateli Niemiec. Z informacji, które posiadam, wynika, że polskie państwo niestety nie finansuje w ten sposób dodatkowych zajęć pozaszkolnych dla Polonii w Niemczech".

Wiceminister Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował, że do ambasadora Niemiec skierowana została nota dyplomatyczna z żądaniem wyjaśnień. Wiceszef MSZ zaznacza, że tezy stawiane w wywiadzie "podważają zapisy traktatu polsko-niemieckiego".

twitter

Źródło: Twitter / nto.pl
Czytaj także