Świat przed kolejnym kryzysem?

Świat przed kolejnym kryzysem?

Dodano: 
Ukraińscy rolnicy wyjeżdżają na uprawę pól w kamizelkach kuloodpornych.
Ukraińscy rolnicy wyjeżdżają na uprawę pól w kamizelkach kuloodpornych.Źródło:FOT. FUTURE PUBLISHING/GETTY IMAGES
Wojna na Ukrainie niesie ze sobą ryzyko destabilizacji wielu krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji. Głodujące i zubożałe masy mogą ruszyć na Europę w jeszcze większej liczbie niż do tej pory.

Każda wojna jest złem, ale wojna, w której naprzeciw siebie stają kraje żywiące kilkaset milionów osób na całym świecie, wydaje się być szczególnie zła. Słynąca ze swoich czarnoziemów Ukraina i posiadająca trzeci największy na świecie areał ziem uprawnych Rosja umożliwiły w ostatnich latach krajom rozwijającym się dokonanie prawdziwego skoku cywilizacyjnego, sprzedając znaczne ilości taniej żywności.

Szczególie przez ostatnią dekadę rosyjskie rolnictwo zaliczyło ogromny progres, dzięki czemu dwa lata temu po raz pierwszy Rosja stała się eksporterem netto produktów rolnych, a cały sektor rolniczy rósł wostatnich latach szybciej niż PKB (średnio 3,3 proc. rocznie).

Płonący spichlerz Świata

Lata poprzedzające wojnę były szczególnie korzystne również dla rolnictwa na Ukrainie, w którym swoją obecność zaznaczyły wielkie zachodnie koncerny (m.in. Glencore i Cargill). Rozbudowały one w czarnomorskich portach infrastrukturę umożliwiającą jeszcze sprawniejszą obsługę eksportu produktów zbożowych oraz oleju słonecznikowego i stały się bardzo ważnym graczem na rynku hurtowym. Oprócz tego za przyzwoleniem ukraińskich władz przez ostatnie lata trwał wielki proces kumulacji gruntów ornych w rękach tzw. agroholdingów, które stworzyły wielkie latyfundia. Pod ich zarządem na Ukrainie znacząco ograniczono produkcję warzyw i owoców, skupiając się na największych eksportowych hitach. W efekcie przed wybuchem wojny Ukraina i Rosja odpowiadały łącznie za aż 75 proc. światowego eksportu oleju słonecznikowego, 32 proc. jęczmienia oraz 30 proc. zboża.

Artykuł został opublikowany w 16/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Jakub Woziński
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także