Sylwia Spurek od kilki lat angażuje się w działania zmierzające do liberalizacji prawa aborcyjnego w Polsce.
W styczniu 2020 roku wywołała falę komentarzy publikując zdjęcie, na którym siedzi przed wielkim plakatem z napisem "Aborcja jest okej", sama z kolei ma koszulkę z napisem "przyszłość należy do feministek". Jej zdaniem aborcja powinna być "taką samą procedurą medyczną jak każda inna procedura medyczna". "Moje ciało, mój wybór!" – napisała wówczas na Facebooku.
W listopadzie 2020 roku, polityk tłumaczyła na łamach "Krytyki Politycznej" – nawiązując do debaty w Parlamencie Europejskim nt. prawa aborcyjnego w Polsce – że "aborcja to kwestia praw człowieka".
"Nie mam wątpliwości, że prawo do bezpiecznego i legalnego przerywania ciąży, prawo do ochrony kobiet przed przemocą, prawa osób LGBT+ stanowią prawa fundamentalne, wynikają z unijnych wartości, dążenia Unii Europejskiej do tego, aby wszyscy byli równi i niedyskryminowani ze względu na płeć, orientację seksualną, pochodzenie czy niepełnosprawność” – pisała wówczas europoseł.
Spurek o Aborcyjnym Dream Teamie
W czwartek europosłanka opisała w mediach społecznościowych swoje spotkanie z działaczkami grupy Aborcyjny Dream Team.
"Marzy mi się, że kiedyś w Polsce nikt nie będzie karany za walkę o prawa innych… Wczoraj spotkałam się z dziewczynami, które poświęcają swoje życie, swoje bezpieczeństwo, narażają się na ogromny hejt – dla praw innych kobiet" – relacjonuje Spurek we wpisie.
"Wykonują najtrudniejszą pracę, działają na pierwszej linii, tam, gdzie nie wystarczą słowa, ale potrzebne są działania. Aborcyjny Dream Team zmienia naszą debatę, mówi wprost: aborcja jest OK, ale przede wszystkim pomaga tam, gdzie państwo, partie polityczne, lekarze i lekarki zawodzą" – tłumaczy europosłanka, promując proaborcyjne hasło.
Czytaj też:
USA: "Katolicki" gubernator chce finansowania aborcji z pieniędzy podatnikówCzytaj też:
Hiszpania: 16-latka będzie mogła zabić dziecko nienarodzone bez wiedzy rodziców