Jedna lista, czyli temat ucieczkowy
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Jedna lista, czyli temat ucieczkowy

Dodano: 
Donald Tusk (PO)
Donald Tusk (PO) Źródło: Wikimedia Commons
Tusk wciąż nie potrafi zrozumieć, że w oczach coraz większej grupy młodych Polaków jawi się jako postać z minionej, niezbyt sympatycznej epoki. A ponieważ lider PO nie ma zbyt wielu atutów, to w kółko przypomina wszystkim, że jako szef największej partii opozycyjnej musi być liderem.

Z funkcją szefa Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk pożegnał się 31 maja na kongresie EPP w Rotterdamie. Wybory jego następcy nie były specjalnie emocjonujące – wszystko ustalono w kuluarach przed rozpoczęciem zjazdu. Manfreda Webera wybrało 89 proc. delegatów na zjazd. Żegnając się ze stanowiskiem, Tusk złożył tajemniczo brzmiącą zapowiedź. Obiecał „powrót w nowej roli, gdy tylko wygra wybory w Polsce”. Jaką to nową rolę miał na myśli? Premiera czy patrona koalicji? Tusk wyraźnie nie chciał stawiać żadnej kropki nad i, ale ta wypowiedź pokazuje, że jego ambicje sytuują się na bardzo wysokim poziomie.

Nic dziwnego, że w tej sytuacji Donald Tusk od półtora miesiąca lansuje w Polsce hasło jednej listy opozycyjnej. Tusk, argumentując zasadność tej decyzji, powołał się na sondaż – jak to powiedział – „renomowanej agencji IBRiS”, by udowodnić, że połączona lista opozycji otrzymałaby 50 proc. w porównaniu z 30 proc. dla PiS. Konkurenci z opozycji natychmiast wytknęli mu, że sondaż IBRiS założył przynajmniej 88-procentową frekwencję, na którą w Polsce nie ma żadnych szans.

Mimo to lider PO na wszystkich swoich, ostatnio częstych, spotkaniach w terenie wraca z uporem do tematu jednej listy. Tuska wspiera w tym dziele wiele wpływowych mediów. Na czele jest oczywiście „Gazeta Wyborcza”, która entuzjastycznie forsuje hasło jednej listy. Wśród publicystów dominuje tonacja: „Przede wszystkim odsunąć PiS od władzy, a potem się zobaczy”.

Co więcej, Agnieszka Kublik, komentatorka „Wyborczej”, chętnie przejęła rolę politycznego zagończyka, który rozlicza liderów opozycji ze zbyt mało entuzjastycznego stosunku do idei Tuska. W specjalnym komentarzu zadała pytanie: „A może Hołownia wcale nie chce w najbliższych wyborach znaleźć się w obozie władzy?”. Jak wskazuje Kublik, kolejna kadencja przebiegać będzie w cieniu wyjątkowo trudnych wyzwań: wojny na Ukrainie, inflacji i ewentualnych nawrotów pandemii. W tej sytuacji, według Kublik, Hołownia może chcieć wzmacniać swoją partię, ale bez wyniszczającego udziału we władzy. I – jak sugeruje kąśliwie publicystka „GW” – poczekać, aż coraz starszy Tusk wycofa się z polityki i zostawi pole dla młodszego Hołowni.

Całość dostępna jest w 23/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także