Plakat propagandowy jest jednym z symboli polityki kłamstwa charakterystycznej dla XX w. Praktykowana ona była ze szczególnym upodobaniem przez państwa totalitarne – choć oczywiście nie tylko przez nie – i wciąż stanowi interesujący temat dla badaczy, publicystów, kolekcjonerów i szerszych kręgów odbiorców. Gdy oglądamy reprodukcje propagandowych dzieł w książkach czy albumach, możemy dziwić się, jak to się stało, że wywierały one tak znaczący wpływ na myślenie nowoczesnych przecież ludzi minionej już epoki. Warto jednak skonfrontować się z oryginalnymi egzemplarzami plakatu politycznego, eksponowanymi w środowisku zbliżonym do ich naturalnego. Zawieszone na ścianach każą – przynajmniej do pewnego stopnia – skorygować być może nieco lekceważący sąd o zdolnościach poznawczych ludzkich pokoleń żyjących w naszym kręgu cywilizacyjnym w poprzednim stuleciu. Z Pawłem Witaszakiem, przedsiębiorcą i kolekcjonerem, spotykam się w jego biurze w rejonie warszawskiego Śródmieścia Południowego. Jest gorące czerwcowe popołudnie. Rozmawiamy o tworzonej od kilku lat przez mojego gospodarza kolekcji plakatu propagandowego. Plakaty te zajmują większość ścian w pomieszczeniach, przez które przechodzę. Ważna część kolekcji to plakaty komunistyczne, szczególnie z okresu kampanii przedreferendalnej roku 1946. Jednym z przewodnich tematów była wtedy sprawa likwidacji Senatu i wątek ten musi szczególnie rzucać się w oczy każdemu oglądającemu. Senat był przedstawiany przez komunistów, czyli tzw. blok demokratyczny – jak mówi inny plakat – jako przeszkoda w procesie budowy sprawiedliwej Polski.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.