Od 1 września tego roku, czyli od początku nowego roku szkolnego, przedmiot Historia i Teraźniejszość zastąpi Wiedzę o Społeczeństwie (WOS) w pierwszych klasach liceów i techników. Jednym z dwóch dopuszczonych podręczników do nauczania HiT jest pozycja autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego.
Treści zawarte w podręczniku wzbudzają kontrowersje i są przedmiotem krytyki ze strony niektórych komentatorów i polityków opozycji.
Jeden z fragmentów który wzbudził szczególne emocje brzmi: "Lansowany obecnie, »inkluzywny« model rodziny zakłada tworzenie dowolnych grup ludzi, czasem o tej samej płci, którzy będą przywodzić dzieci na świat w oderwaniu od naturalnego związku kobiety i mężczyzny, najchętniej w laboratorium. Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli".
Prof.Roszkowski: Taka interpretacja, jak została narzucona, jest fałszywa
Wiele osób wykorzystało wspomniany fragment do uderzenia w historyka, zarzucając mu, że mówi o dzieciach poczętych metodą in vitro jak o "hodowli".
Jak jednak tłumaczy autor książki, taka interpretacja jest błędna, a on nie napisałby dzisiaj czegokolwiek inaczej w swoim podręczniku. Prof. Roszkowski przyznaje jednocześnie, że "być może wyjaśniłby troszeczkę lepiej, o co tutaj chodzi".
– Ten fragment został wycofany tylko dlatego, żeby dalej nie można było ćwiczyć na tym podręczniku zabiegów czysto politycznych – tłumaczy prof. Roszkowski. – Taka interpretacja, jak została narzucona, jest fałszywa, bałamutna i służy rozdrażnianiu. To nie ja drażnię te dzieci, to nie autor podręcznika deklaruje brak miłości do tych dzieci, to ci politycy to zrobili – dodaje historyk.
Jednocześnie autor podręcznika zapewnił, że fragment ten nie odnosił się do in vitro. – To słowo w ogóle nie pada. Hodowla dzieci w laboratoriach ma miejsce – stwierdził.
Druga część HiT pod pseudonimem?
Prof. Roszkowski w rozmowie z dziennikarzem odniósł się do też do fali krytyki pod swoim adresem. – Ja dostałem taką porcję hejtu i wykluczenia, i mowy nienawiści, że zadaję sobie pytanie, co to w ogóle było – przyznał historyk.
Jak tłumaczy, jego zdaniem była to była próba wykluczenia tego głosu z opinii publicznej, z dyskursu publicznego. – To ogromne zagrożenie dla demokracji – dodał.
– W latach 80. pisałem pod pseudonimem Andrzej Albert – przypomniał w dalszej części rozmowy prof. Roszkowski. – Starsi wiedzą dlaczego, młodzi może się dowiedzą z tego podręcznika (...) Zastanawiam się, czy tego drugiego tomu nie trzeba będzie wydać pod pseudonimem – podkreślił.