Krakowscy radni jednogłośnie przyjęli w środę rezolucję "w sprawie uznania osób wspierających kremlowski reżim jako persona non grata w Krakowie". Dokument to pokłosie odwołania koncertu jednego z założyciela legendarnej grupy Pink Floyd, Rogera Watersa.
"Mając na uwadze zbrodniczy atak Rosji na Ukrainę, a także wychodzące na jaw kolejne zbrodnie wojenne popełnione przez rosyjskich żołnierzy radni Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa wyrażają oburzenie tezami i sformułowaniami wygłaszanymi przez pana Rogera Watersa, a związanymi z inwazją rosyjską na Ukrainę" – głosi przyjęty dokument.
W uzasadnieniu podano, że na Krakowie, jako mieście partnerskim wobec Lwowa i Kijowa "ciąży szczególny obowiązek zajęcia stanowiska wobec promowania szkalującej naród ukraiński dezinformacji".
Prezydent Krakowa sceptyczny
Włodarz miasta Jacek Majchrowski podchodzi do inicjatywy radnych bez entuzjazmu.
– To jest typowo polityczne narzędzie; chłopcy sobie robią publicity dzięki takim działaniom (...) na jakiej zasadzie będzie wskazywany ktoś, kto ma być uznany za persona non grata, bo jest zwolennikiem Kremla? Czy konsula generalnego i pracowników konsulatu mamy też tak potraktować? Sądzę, że naprawdę rada czasami podejmuje decyzje, które nie należą do jej zakresu działań – komentował na antenie Radia Kraków.
Prokremlowskie zapatrywania muzyka
Roger Waters pokazał się jako zwolennik wojny prowadzonej na Ukrainie przez Kreml. W liście do Ołeny Zełenskiej skrytykował dostarczanie Ukrainie broni, co jego zdaniem przedłuża konflikt, i doradził Kijowowi uznanie częściowej autonomii separatystycznych republik Donbasu.
Z kolei w liście, który ostatnio napisał do Własimira Putina, Waters ocenia, że na zakończenie konfliktu wpłynęłoby potwierdzenie przez rosyjskiego prezydenta, że "Federacja Rosyjska nie ma innych interesów terytorialnych niż bezpieczeństwo rosyjskojęzycznej ludności Krymu, Doniecka i Ługańska".