Polityka migracyjna UE – o czym się nie mówi...
  • Ryszard CzarneckiAutor:Ryszard Czarnecki

Polityka migracyjna UE – o czym się nie mówi...

Dodano: 
Flaga Unii Europejskiej przed siedzibą Europejskiego Banku Centralnego
Flaga Unii Europejskiej przed siedzibą Europejskiego Banku Centralnego Źródło: PAP / RONALD WITTEK
W debacie o fiasku polityki imigracyjnej UE i państw członkowskich Unii z Europy Zachodniej, Północnej i Południowej mówi się – także w Polsce – o relokacji rozumianej jako przymusowym przydzielaniu imigrantów z krajów, w których jest ich bardzo dużo do krajów, które prowadziły mądrą politykę imigracyjną i w związku z tym mają ich mało.

Jednak jest to tylko jedna z twarzy relokacji, bo ta – jak pogański, słowiański Światowid – ma ich wiele. Nad Wisłą, Odrą, Bugiem, Sanem i Wartą nie podnosi się niemal w ogóle innej, zapewne poważniejszej groźby – niż bezsilne dotąd, ze strony Brukseli, próby wmuszania na siłę Polsce i innym krajom naszego regionu „kwot uchodźców”. Chodzi o wprowadzenie po cichu, tylnymi drzwiami nakazu przyjęcia z powrotem przez tzw. państwo pierwsze tych imigrantów, którzy trafili przykładowo do Niemiec, ale przez inny kraj członkowski.

Oznacza to konkretnie, że na przykład obywatele Iraku i Syrii, którzy dotarli nad Ren i Szprewę, przechodząc nielegalnie granicę Turcji i Bułgarii zostaną z powrotem odesłani do Sofii. To samo dotyczy to obywateli Afganistanu czy innych krajów, którzy znaleźli się – podkreślam: nielegalnie, ale też nie należy wykluczyć, że i legalnie (!) – na terytorium Rzeczypospolitej, a którzy potem znaleźli się na terenie np. Skandynawii, Austrii czy – raczej Republiki Federalnej Niemiec. Zapis ten nie został do końca jeszcze sprecyzowany, podobnie jak cała regulacja: to stanie się podczas prac tak zwanego trilogu międzyinstytucjonalnego, czyli w trójkącie Rada Europejska - Komisja Europejska – Parlament Europejski. Nie wiadomo więc też, jaki będzie zakres czasowy owego cofania w ramach Unii Europejskiej imigrantów z krajów finalnej destynacji do pierwszego państwa członkowskiego UE, w którym się oni znaleźli. Wiadomo, że taka regulacja będzie najbardziej korzystna dla krajów najbogatszych, do których owi imigranci przybyli, zwłaszcza po spektakularnych zaproszeniach i „Herzlich Willkommen” Angeli Merkel. Z kolei będzie ona niekorzystna dla tych państw, które były dla owych gości z Afryki i Azji jedynie przystankiem.

Czemu o tym nie mówiła szwedzka komisarz Ylva Johansson, która ostatnio uspokajała Polskę, że nie ma się czym przejmować w związku z nowym wydaniem polityki imigracyjnej UE ? Oto jest pytanie.

A ja uparcie będę twierdził, że owa stara, nieszczęsna migracyjna polityka Unii,ale także nowa, równie nieszczęsna polityka imigracyjna Brukseli pasują do słów rosyjskiego pisarza, choć urodzonego w polskiej rodzinie Janowskich herbu Jastrzębiec,na dawnych polskich Kresach Wschodnich, który do historii literatury europejskiej wszedł jako Mikołaj Gogol: „Stare jeszcze nie umarło, nowe jeszcze się nie urodziło, ale jedno i drugie zagraża żyjącym”.

Ryszard Czarnecki jest europosłem PiS, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.

Czytaj też:
Polityka migracyjna w UE. Jest ważna zapowiedź premiera Morawieckiego
Czytaj też:
Relokacja imigrantów. Rafalska: Referendum jest najlepszym sposobem wyrażenia woli narodu

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także