W sobotnim felietonie na łamach "Daily Mail" znany brytyjski dziennikarz polityczny Andrew Neil wylicza sprzęt wojskowy kupiony bądź zamówiony w ostatnim czasie przez Polskę: tysiąc czołgów K2 i 673 samobieżne haubiceK9 południowokoreańskiej produkcji, 366 amerykańskich czołgów Abrams, 32 myśliwce F-35A, 96 śmigłowców bojowych Apache i 500 wyrzutni pocisków rakietowych dalekiego zasięgu.
Jak podkreśla Neil, skala zakupów wojskowych dokonywanych przez Polskę znacząco pozostawia w tyle sojuszników Warszawy z NATO – Francję, Wielką Brytanię czy Niemcy. W ten sposób – jak tłumaczy dziennikarz – Polska umacnia swoją pozycję, stosując się do zasad realpolityk w relacjach z Rosją.
Krytyka pod adresem Berlina
W felietonie Neil podkreśla szczególnie mocno kontrast działań Warszawy z decyzjami Berlina, który w ostatnich dniach co prawda ogłosił plan zwiększenia wydatków na obronność o 2 mld euro, ale to wystarczy zaledwie na wyrównanie inflacji. "Lepiej, żeby niemieckie wojsko przyzwyczaiło się do używania mioteł zamiast broni podczas ćwiczeń wojskowych (jak to miało miejsce kilka lat temu w Norwegii)" – pisze komentator.
"Polska została ośmielona do pójścia na własną rękę w kwestii obrony, ponieważ w ważnych sprawach, które mają znaczenie dla bezpieczeństwa Europy, okazało się, że ona ma rację, a Niemcy (i Francuzi) beznadziejnie i niebezpiecznie się mylą" – wskazał alej Neil.
Jak wymienia dalej dziennikarz, Polska podejmowała też celniejsze decyzje m.in. sprzeciwiając się budowie Nord Stream 2 czy decydując się na budowę elektrowni atomowej, w sytuacji kiedy Berlin chce odchodzić od energetyki atomowej. "Gdy Polska wskazywała, że rosyjska inwazja na Ukrainę jest nieuchronna, Niemcy wahały się, a prezydent (Emmanuel - red.) Macron nadal uważał, że może miłą rozmową przekonać prezydenta (Władimira - red.) Putina do wycofania się z tego. Nie po raz pierwszy się mylił, Polska miała rację" – dodaje komentator.
Czytaj też:
1000 żołnierzy Wojska Polskiego przemieszcza się na wschód krajuCzytaj też:
"Francja i Niemcy już o tym mówią". Łukaszenka się wygadał?