Po niezadowalającym wyniku wyborów parlamentarnych, prezes PiS ma już myśleć o wyborach prezydenckich. Andrzej Duda jest prezydentem od dwóch kadencji, więc nie będzie mógł kolejny raz w 2025 r. ubiegać się o stanowisko. To sprawia, że partia Jarosława Kaczyńskiego musi znaleźć nowego kandydata.
Kaczyński wie, że by wygrywać, PiS musi się zmienić. Chodzi przede wszystkim o sformułowanie oferty dla młodszych wyborów. "
Otwarciem na nowych, zmieniających się wyborców mógłby być właśnie nowy, młody, nieoczywisty kandydat w wyborach prezydenckich. Tak też by chciał prezes PiS" – wskazuje gazeta.pl.
Dwóch młodych polityków
Według portalu rozważane są konkretne kandydatury. "Powszechnie znane są te: Beata Szydło, Mateusz Morawiecki, Elżbieta Witek, Mariusz Błaszczak. Jarosław Kaczyński szuka jednak kogoś nowego i młodszego. Tu, jak twierdzą nasi rozmówcy zbliżeni do Nowogrodzkiej, w centrali PiS padają już dwa konkretne nazwiska: Tobiasz Bocheński i Kacper Płażyński. Kolejne są poszukiwane" – czytamy.
Tobiasz Bocheński to wojewoda mazowiecki. Wkrótce jednak zapewne straci to stanowisko, bo wojewodów wskazuje rząd "Bocheński pochodzi z profesorskiej rodziny, z Łodzi. Ma obecnie 36 lat. Dla porównania: Andrzej Duda, gdy został namaszczony na kandydata na prezydenta miał 42 lata i był wówczas posłem do Parlamentu Europejskiego. Od 2019 do kwietnia 2023 r. Bocheński był wojewodą łódzkim. Wcześniej był współpracownikiem poprzedniego wojewody prof. Zbigniewa Raua" – opisuje gazeta.pl.
Według informatorów Jarosław Kaczyński lubi gościć Bocheńskiego. "Bo jest wykształcony, z profesorskimi manierami. Wojewoda ma jednak swoje minusy: ma opinię panicza, nie wyróżnia się, a gdy straci fotel wojewody, to w ogóle nie będzie go w strukturach państwa. (...) Niemniej w centrali PiS już zapadła decyzja, aby najpierw Bocheńskiego sprawdzić w wyborach na prezydenta Warszawy" – czytamy.
Z kolei o Kacprze Płażyńskim zaczęło się mówić w kontekście prezydentury po tym, jak uzyskał świetny wynik w wyborach parlamentarnych z list PiS w Gdańsku. "Wybory prezydenckie to, wedle prezesa PiS, klucz do powrotu do władzy, bo ich wygranie nadałoby polityce zupełnie nową dynamikę. Jak w 2015 r." – zaznacza gazeta.pl.
Czytaj też:
Sterczewski: Wraz z nowym rządem musi się zmienić podejście do uchodźcówCzytaj też:
Spory o stołek marszałka Sejmu. Lewica zgłasza Czarzastego