Umowa pełna pobożnych życzeń
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Umowa pełna pobożnych życzeń

Dodano: 
Uroczystość parafowania umowy koalicyjnej KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy
Uroczystość parafowania umowy koalicyjnej KO, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy Źródło: PAP / Marcin Obara
Czytelnik umowy koalicyjnej Koalicji Obywatelskiej, Nowej Lewicy i Trzeciej Drogi po lekturze nie czuje się wiele mądrzejszy niż przed nią. Właściwie można się dziwić, dlaczego uzgodnienie tego dokumentu zajęło aż tyle czasu, skoro jest w nim tak niewiele konkretów.

Ogólnikowość umowy sporo mówi o relacjach pomiędzy koalicjantami. Każda umowa, która jest ogólnikowa, sygnalizuje, że wyjątkowo trudno było uzgodnić coś konkretniejszego oraz że umawiające się strony dają sobie świadomie pole do autorskich interpretacji w przyszłości, co oczywiście może skutkować sporami, a nawet karczemnymi awanturami.

Co np. kryje się pod stwierdzeniem: „Polskie bezpieczeństwo oprzemy na trzech filarach: odbudowie wspólnoty narodowej, umocnieniu pozycji w Unii Europejskiej i sojuszu północnoatlantyckim oraz wzmocnionej armii – sprawnie dowodzonej i wyposażonej w nowoczesny sprzęt”? Już to jedno zdanie, w kluczowej przecież sprawie zapewnienia Polsce bezpieczeństwa, pokazuje ułomności układu, który wkrótce będzie sprawował władzę.

Najpierw mamy tu postulat „odbudowy wspólnoty narodowej”, który jednak okazuje się – nietrudno to było przewidzieć – pustosłowiem. W czym ma się to objawiać? Jakie konkretne gesty nowa koalicja wykonała pod adresem zwolenników innej wizji Polski? Na razie poznaliśmy jeden konkret: Konfederacja miała nie dostać stanowiska wicemarszałka Sejmu. Ostatecznie doszło do porozumienia w tej sprawie i Krzysztof Bosak będzie szóstym (lub piątym, jeśli PiS nie będzie miał swojego) wicemarszałkiem. Nie jest to jednak dobry prognostyk, gdy idzie o odbudowywanie dobrych obyczajów i „wspólnoty”.

Artykuł został opublikowany w 47/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także