Barbara Piwnik zaznaczyła, że według niej reforma sądownictwa nie zniewoli sądów, ale jak dodała, zdaje sobie sprawę z tego, iż jest to zdanie odrębne w środowisku. Sędzia odniosła się też do apeli stowarzyszeń sędziowskich, aby nie przyjmować nowych stanowisk jako wyraz sprzeciwu wobec polityki Ministerstwa Sprawiedliwości. – Znam te apele, ale też pozwalam sobie zauważyć, że być sędzią oznacza być człowiekiem, który zawsze, niezależnie od tego, jakie by się burze wokół toczyły, musi podejmować decyzje zgodnie z prawem, we własnym sumieniu, samodzielnie (...) obawiam się, czy takie apele nie będą przez obywateli postrzegane także w ten sposób, że do sędziego można apelować, żeby podjął taką, a nie inną decyzję – stwierdziła.
Sędzia zaprzeczyła jednak, jakoby miała zostać nową przewodniczącą KRS. – Ja w ogóle się nigdzie nie wybieram. Mnie w sądzie okręgowym pierwszej instancji jest tak dobrze, a poza tym, panie redaktorze: powszechnie wiadomym jest, że może zaproponować takie kandydowanie - bycie kandydatem na kandydata - 25 sędziów, albo 2 tysiące obywateli. Tu jest trochę bardziej skomplikowana sytuacja i jakoś nie widzę ani tych 25 sędziów, ani tych 2 tysięcy obywateli, którzy by pytali mnie o zgodę – dodała.