Krzysztof Pieczyński stwierdził wczoraj, że został pobity w centrum Warszawy. Według aktora, atak na niego to konsekwencja nietolerancji panującej w Polsce, która jest "wpisana w religię chrześcijańską". – Idę dość szybko, żeby złapać tramwaj, mija mnie facet, który krzyczy do mnie "ty pedale", "ty ubeku". Ja mówię, może porozmawiamy, może pan mnie z kimś myli, o co chodzi? I wtedy zaczyna mnie kopać – relacjonował w rozmowie z Polsat News.
Okazuje się jednak, że napaść na Pieczyńskiego miała inne podłoże. To efekt choroby psychicznej napastnika. Z ustaleń portalu wpolityce.pl wynika, że choroba agresywnego mężczyzny objawia się w panicznym strachu przed osobami w czerwonych kurtkach. "Agresor utrzymuje, że posiadacze kurtki o tym kolorze śledzą go i prześladują. Pech Pieczyńskiego polegał na tym, że ubrany w czerwoną kurtkę, natknął się na napastnika i zaczepiony, wdał się w bójkę" – czytamy.