Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali we wtorek wieczorem zatrzymani w Pałacu Prezydenckim, gdzie przebywali na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Polityków PiS przewieziono najpierw na komendę przy ul. Grenadierów, a następnie do aresztu śledczego na Grochowie.
Według szefowej Kancelarii Prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych policja weszła do pałacu pod nieobecność prezydenta, kiedy ten wyjechał do Belwederu na spotkanie z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską. Funkcjonariusze okazali nakaz aresztowania Kamińskiemu i Wąsikowi. Politycy mieli być zaskoczeni i nie stawiali oporu.
Ignaczak-Bandych przekazała również, że kiedy prezydent został poinformowany o wydarzeniach w pałacu, chciał natychmiast wracać, ale wyjazd z Belwederu został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej.
Trzaskowski o wydarzeniach w Warszawie: Spisek autobusowy? Naprawdę?
Głos w tej sprawie zabrał prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, który zamieścił w mediach społecznościowych infografikę z danymi z badania Barometru Warszawskiego. Na grafice widać informację, jak warszawiacy oceniają komunikację miejską.
"Komunikacja miejska w Warszawie. Zawsze do usług. PS. Spisek autobusowy? Naprawdę?" – napisał Trzaskowski, wyśmiewając teorie snute otoczenie prezydenta.
Bosak o działaniach służb specjalnych
Inne stanowisko na ten temat przedstawił Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu z Konfederacji. "To jest zgodne z metodyką działania służb specjalnych. Jeśli służby realizują tajne zadanie na jakimś obiekcie, to śledzą ruch gospodarzy obiektu i uniemożliwiają im ewentualny powrót pod dowolnym, pozornie przypadkowym pretekstem, zanim zadanie nie zostanie zakończone" – napisał polityk na portalu X.
Kamiński i Wąsik zatrzymani. Trafili do aresztu
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali w grudniu skazani prawomocnym wyrokiem za działania w tzw. aferze gruntowej, mimo że w 2015 r. prezydent Andrzej Duda zastosował wobec nich prawo łaski. Zrobił to po wyroku nieprawomocnym, o co prawnicy toczą spór.
Kamiński i Wąsik nie uznają ani werdyktu sądu, ani decyzji o wygaszeniu im mandatów poselskich przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię. Odwołali się od jego decyzji do Sądu Najwyższego, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych orzekła na ich korzyść.
Po zatrzymaniu Kamińskiego i Wąsika przed Pałacem Prezydenckim protestowało około 300 osób. Demonstracja odbyła się także przed komendą policji, a potem przed aresztem. Tam pojawił się m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, który mówił o "niebywałym skandalu" i "pierwszych więźniach politycznych od 1989 roku".
Z PiS płyną sygnały, że niewykluczony jest kolejny akt łaski, a właściwie skorygowanie tego z 2015 r. Jak podała "Gazeta Wyborcza", może chodzić o "darowanie kar i zatarcie skazania" z uwagi na nowe okoliczności prawne.
Czytaj też:
Zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika. "Prezydent zwróci się do głów państw"