Z INNEJ PERSPEKTYWY || Stwierdzenie, że katolicka popkultura cierpi na dojmujący, wielopoziomowy deficyt, to truizm.
Nikt w Kościele (nie tylko hierarchicznym, lecz także w całej wspólnocie katolickiej) w sposób instytucjonalny na poważnie nie zajmuje się bowiem tym niezwykle ważnym aspektem życia społeczeństw. Wszak czasy, w których poszczególni biskupi albo katoliccy władcy zajmowali się mecenatem sztuki, dawno minęły.
Ten bezbrzeżny deficyt trwa w kategorii finansowej, strukturalnej oraz personalnej i nie obejmuje tylko jednego aspektu – inspiracji. Tych bowiem dwa tysiące lat chrześcijaństwa dostarczają potencjalnym twórcom aż nadto.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.