Na czwartek w Sejmie zaplanowano drugie czytanie rządowego projektu noweli ustawy Prawo farmaceutyczne dotyczącego dostępu do antykoncepcji awaryjnej – tabletki "dzień po". Nowelizacji Prawa farmaceutycznego przewiduje dostęp do pigułki bez recepty już od 15. roku życia.
– Sprawa została sfinalizowana. Projekt ustawy zostanie przesłany do Sejmu. Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości: mówimy o dostępie bez recepty od 15. roku życia – informował niedawno premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej.Szef rządu podkreślił, że chodzi o specyfik EllaOne, który – jak zapewniał – nie jest tabletką wczesnoporonną.
Sprawa wygląda jednak inaczej, a słowom polskiego premiera przeczą ustalenia dwóch naukowców z Uniwersytetu w Padwie Bruno, Mozzanega i Erika Cosmiego, którzy dowiedli, iż rzeczony lek ma skutki wczesnoporonne.
Czym jest tabletka "dzień po"?
Czym jednak jest słynna tambletka ellaOne? Wykładowca UKSW ks. Andrzej Kobyliński w 2015 roku na łamach czasopisma naukowego "Studia Ecologiae et Bioethicae" opisywał dokładnie sprawę głośnej pigułki oraz konsekwencje etyczne i prawne towarzyszące pojawieniu się na rynku tego preparatu.
Europejska Agencja Leków (EMA) podkreśla, że tabletka "działa przez zapobieganie lub opóźnianie owulacji". W swoim obszernym opracowaniu ks. Kobyliński wskazuje jednak, że w ulotce przygotowanej dla osób stosujących preparat ellaOne w punkcie "działanie" jest podane, że środek "zapobiega owulacji i zapłodnieniu". "Nie ma ani słowa o tym, że uniemożliwia także zagnieżdżenie zarodka, które następuje już po zapłodnieniu i ma decydujące znaczenie dla ewentualnej oceny moralnej stosowania preparatu ellaOne" – zaznacza.
Tabletka o charakterze wczesnoporonnym
Tabletka ellaOne zawiera 30 mg octanu uliprystalu, a jej działanie polega na blokowaniu receptorów progesteronowych. Wykładowca UKSW podkreśla w swojej publikacji, że preparat faktycznie może mieć działanie antykoncepcyjne, ale tylko w momencie, gdy kobieta znajduje się przed owulacją.
"Jeśli natomiast owulacja miała miejsce i doszło już do połączenia plemnika z komórką jajową, hormon lewonorgestrel powoduje zmiany w błonie śluzowej macicy, nie dopuszczając w ten sposób do zagnieżdżenia się w niej ludzkiego zarodka. Działanie antyimplantacyjne jest typowym działaniem wczesnoporonnym" – czytamy w opracowaniu.
Następnie wykładowca powołuje się na ustalenia dwóch naukowców z Uniwersytetu w Padwie Bruno Mozzanega i Erika Cosmiego, którzy wykazali, że ellaOne uniemożliwia implantację zarodka w łonie matki, czyniąc "niegościnnym" błonę śluzową wyścielającą macicę. "W ten sposób uniemożliwia zagnieżdżenie się dziecku już poczętemu w odpowiednim środowisku".
Chodzi o aborcję
Co więcej, z badań tych naukowców wynika, że wśród kobiet, które na 3-4 dni przed owulacją przyjęły tabletkę, tylko w 25 proc. przypadków nastąpiło przesunięcie owulacji.
"W ciągu ostatnich dwóch dni przed uwolnieniem komórki jajowej owulacja już się w ogóle nie przesuwa, a ellaOne funkcjonuje jako placebo w stosunku do owulacji, natomiast działa cały czas jako środek antyimplantacyjny" – referuje ks. Kobyliński wyniki badań dwóch naukowców z Padwy.
Przypomnijmy na marginesie, że w rozumieniu Ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka "dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletniości".
Czytaj też:
Lekarze piszą do Tuska ws. pigułki "dzień po". "Po pierwsze nie szkodzić"Czytaj też:
W Niemczech rośnie liczba aborcji. Zaskakujące słowa Webera